Paweł Majcherczyk: Czy jesteś typem podróżnika czy bardziej domatora?
Sylwester Gołąb: Raczej domatora, ale niekiedy muszę gdzieś pojechać, coś załatwić, kogoś odwiedzić. W zasadzie jestem w ciągłych rozjazdach, od zawsze, teraz też. Po części o tym jest moja ostatnia książka.
Mieszkasz już w Norwegii sześć lat, nie tęsknisz za polską „wulgarnością treści”?
Pewnie, że tęsknie; to jakby przez całe życie chodzić w dresie, a później ni stąd, ni zowąd włożyć garnitur i polerowane lakierki. Niby dostojniej i bardziej elegancko, ale jednak brakuje dobrze znanego luzu. Co jakiś czas jeżdżę do Polski, jestem przywiązany do swoich miejsc, do własnych wyobrażeń o nich.
Czy w Stavanger istnieje jakieś środowisko poetyckie?
Jeżeli pytasz mnie o środowisko skupiające polskich autorów to nie ma. Nie ma tu zbyt wielu osób zajmujących się pisaniem poezji. Może w Oslo, Bergen istnieją jakieś polskie środowiska poetyckie, ale tego nie wiem. Ogólnie, jeżeli chodzi o środowisko to najbardziej cenię sobie to naturalne.
Prowadzisz czasopismo literackie – Obszary Przepisane, które coraz bardziej jest znane w młodoliterackim środowisku. Skąd pomysł na magazyn literacko-emigracyjny?
Od kilku lat piszę, publikuję, wydaję, ale pomyślałem by zrobić coś więcej. Ogólnie rzecz ujmując punktem wyjścia do stworzenia Obszarów była chęć powołania do życia platformy skupiającej polskich autorów mieszkających na emigracji. Ale że wszystko posiada swoją dynamikę, a ja nie lubię ograniczeń, formuła ta z czasem zaczęła się zmieniać i poszerzać. Obecnie na łamach pisma pojawiają się utwory poetyckie i prozatorskie autorów mieszkających w Polsce i poza granicami kraju, a także przekłady i recenzje. Ważnym elementem pisma jest oprawa graficzna. Na przestrzeni kilku lat udało nam się zaprosić do współpracy świetnych ilustratorów.
Pismo współtworzą: Magdalena Rechłowicz, która zajmuje się oprawa graficzną oraz Ewelina Gołąb, odpowiedzialna za prozę oraz korektę. Na wiosnę planujemy dziewiąty numer.
Czy pozyskujecie jakieś dofinansowanie?
Obszary finansujemy z własnych środków, to pozostawia nam swobodę działania. Poza tym, nie znoszę biurokracji.
Czy w Norwegii Obszary Przepisane są znane?
Myślę, że w środowisku polonijnym w jakimś stopniu tak. Kilka polskich portali w Norwegii pisało o Obszarach. W Stavanger na pewno są znane i czytane.
Mało w Obszarach krytyki literackiej, dlaczego?
Od początku istnienia magazynu głównym jego celem było publikowanie tekstów poetyckich i prozatorskich, ale pismo cały czas ewoluuje i powoli zaczyna wkraczać na nowe obszary.
Mówi się, że poezja jest awangardowa, konfesyjna, zaangażowana itd. Jakbyś określił swój język poetycki?
Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Nie zastanawiałem się nad tym, nie potrafię upchnąć jej w żadne ramy, chyba nawet nie chcę. Zaangażowana na pewno, bardzo mocno w moje wewnętrzne sprawy, czyli pewnie przez to nieco konfesyjna. Awangardy, jeśli ktoś bardzo zechce, to też może się doszukać.
Jakby nie określać mojego języka poetyckiego i nie próbować go definiować, nadrzędnym celem, który mu postawiłem, jest wymykanie się, czasami się to udaję, czasami nie.
Nie chodzi mi o szufladkowanie, gdyż nasze gusta poetyckie się zmieniają… Nasz język też się zmienia – forma i treść. Powiedziałeś, iż nadrzędnym celem twojej poezji jest „wymykanie się”. Przed czym chcesz się wymknąć?
Tak, masz rację, nasze gusta poetyckie zmieniają się, ale niekiedy przez dłuższy czas kręcimy się wokół jakiejś formy poetyckiej wypowiedzi i w żaden sposób nie chcemy jej przełamać, jesteśmy do niej przywiązani mamy jej przekonanie.
Wymykanie się jest dla mnie przełamaniem tej rutyny, nawet w obrębie jednego wiersza. Oczywiście, nie zawsze tak się dzieje, ale lubię jak tak jest, chcę być poniekąd zaskoczony sam sobą i w sumie, ostatecznie, tylko to mnie interesuje.
Poezja jest fałszem czy prawdą?
Po pierwsze, jest taka jakie są czasy, w których powstaje.
Po drugie, jest wielką subiektywną prawdą.
Na zakończenie rozmowy – wymień pięć ulubionych polskich książek poetyckich ostatnich dziesięciu lat.
Wymienię kilka z kilkudziesięciu, które posiadam w swoich zbiorach, a do których powracałem wielokrotnie.
Filip Zawada Świetne sowy (Biuro Literackie, 2011),
Genowefa Jakubowska-Fijałkowska Performance (WBPiCAK, 2011),
Karol Maliszewski Ody odbite (Fundacja na rzecz Kultury i Edukacji im. T. Karpowicza, 2012),
Grzegorz Wróblewski Choroba Morgellonów (WBPiCAK, 2018),
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki Imię i znamię (Biuro Literackie, 2011).
Świetna książka, ale to już szósta w tym zestawieniu i nie mieszcząca się w tym przedziale czasowym, to tom poetycki Łukasza Jarosza Biały tydzień (Biuro Literackie, 2007).