Z 6 na 7 października br. po raz ósmy Kraków sprawił poetom i wielbicielom poezji prawdziwe, wspaniałe święto w ramach Krakowskiej Nocy Poezji. Jak co roku obfitowała ona w wiele interesujących wydarzeń kulturalnych, wśród których znalazły się spektakle, warsztaty, konkursy, pokazy filmów, spacery literackie i spotkania z poetami, od już znanych po całkiem anonimowych, z kraju i z zagranicy. Tegoroczna edycja odbywała się pod przewodnim hasłem „od snu do snu” zaczerpniętym z wiersza Zbigniewa Herberta pt. Do Ryszarda Krynickiego – list
Niewiele zostanie Ryszardzie naprawdę niewiele
z poezji tego szalonego wieku na pewno Rilke Eliot
kilku innych dostojnych szamanów którzy znali sekret
zaklinania słów formy odpornej na działanie czasu bez czego
nie ma fazy godnej pamiętania a mowa jest jak piasek
nasze zeszyty szkolne szczerze udręczone
ze śladem potu łez krwi będą
dla korektorki wiecznej jak tekst piosenki pozbawiony nut
szlachetnie prawy aż nadto oczywisty
uwierzyliśmy zbyt łatwo że piękno nie ocala
prowadzi lekkomyślnych od snu do snu na śmierć
nikt z nas nie potrafi obudzić topolowej driady
czytać pismo chmur
dlatego po śladach naszych nie przejdzie jednorożec
nie wskrzesimy okrętu w zatoce pawia róży
została nam nagość i stoimy nadzy
po prawej lepszej stronie tryptyku
Ostateczny Sąd
na chude barki wzięliśmy sprawy publiczne
walkę z tyranią kłamstwem zapisy cierpienia
lecz przeciwników – przyznasz – mieliśmy nikczemnie małych
czy warto zatem zniżać świętą mowę
do bełkotu z trybuny do czarnej piany gazet
tak mało radości -– córki bogów w naszych wierszach Ryszardzie
za mało świetlistych zmierzchów luster wieńców uniesienia
nic tylko ciemne psalmodie jąkanie animuli
urny popiołów w spalonym ogrodzie
jakich sił trzeba by na przekór lasom
wyrokom dziejów ludzkiej nieprawości
w ogrójcu zdrady szeptać -– cicha noc
jakich sił ducha trzeba by wykrzesać
bijąc na oślep rozpaczą o rozpacz
iskierkę światła hasło pojednania
ażeby wiecznie trwał taneczny krąg na gęstej trawie
święcono narodziny dziecka i każdy początek
dary powietrza ziemi i ognia i wody
ja tego nie wiem -– mój Drogi -– dlatego
przesyłam tobie nocą te sowie zagadki
uścisk serdeczny
ukłon mego cienia
Drugim obok Herberta patronem tegorocznej edycji Nocy Poezji był Tadeusz Śliwiak, któremu z okazji 90. rocznicy urodzin poświęcono wiele punktów programu, m.in. spacer po miejscach związanych z jego życiem i twórczością.
Bez wątpienia z każdym rokiem Krakowska Noc Poezji staje się coraz bogatsza o nowe, interesujące formy przekazu poezji, co bardzo cieszy. Co prawda słyszałam też głosy krytyki, że nagromadzenie takiej ilości spotkań zazębiających się czasowo oznacza niemożność uczestniczenia we wszystkich, w których chciałoby się uczestniczyć. Osobiście wolę taką trudność wyboru w nadmiarze niż niedosyt.
W tym roku uczestniczyłam w dwóch spotkaniach poetyckich. Pierwsze odbyło się na Kazimierzu, w kawiarni Cafe Cytat, i było poświęcone wydanemu niedawno Almanachowi Wierszy Krakowskich.
Powstał on z inicjatywy Pani Anny Ziemby-Lonc i grupy Szuflandia, która jest nieformalną grupą literacką, mającą na celu prezentację twórczości mniej znanych poetów z różnych części Polski. I rzeczywiście wśród przybyłych na spotkanie poetów większość stanowiła przyjezdnych. Każdy z nich zaprezentował jeden wiersz opublikowany w Almanachu i jeden nawiązujący do hasła – „od snu do snu”. Oprawę muzyczną zapewnił krakowski muzyk Adrian Set-Pawęza, który zagrał na gitarze i zaśpiewał swoje autorskie utwory. Almanach został bardzo ładnie wydany przez Wydawnictwo Armagraf z Krosna, a teksty w nim zawarte oddają magiczny klimat Krakowa. Jednak w samej organizacji spotkania zabrakło mi interakcji między jego uczestnikami. Tym bardziej, że sala była niewielka i można było stworzyć klimat do rozmowy, podzielenia się przez autorów choćby powodami uczestnictwa w tym projekcie.
Drugim spotkaniem, w którym wzięłam udział tego wieczora, było spotkanie z litewskim poetą Vladasem Braziūnasem, zorganizowane w siedzibie krakowskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, przy ul. Kanoniczej 7.Przyczynkiem do jego zorganizowania było wydanie przez Wydawnictwo "Pogranicze"w czerwcu br. pierwszego w Polsce tomu jego poezji pt. Stół góra ołtarza (lit. Stalokalnas). Spotkanie zostało otwarte przez prezesa SPP Michała Zabłockiego, który w jego trakcie zadał poecie kilka pytań, jednak rolę prowadzącej przejęła tłumaczka Agnieszka Rembiałkowska. Na początku przedstawiła krótko bogaty życiorys literacki gościa.
Vladas Braziūnas urodził się w Pasvalys, mieście leżącym w północnej Litwie. Jak zaznaczyła Pani Agnieszka znajomość charakterystycznej geologii, przyrody małej ojczyzny poety jest kluczowa dla zrozumienia jego poezji. Jest to ziemia, która ze względu na swoje tektoniczne ukształtowanie, regularnie się zapada. W młodości poeta chciał zostać ornitologiem, stąd jego opisy ptaków w wierszach są bardzo wiarygodne. Zanim zajął się tylko twórczością literacką był dziennikarzem, redaktorem naczelnym pisma literackiego „Literatura i sztuka”. Jest absolwentem Uniwersytetu Wileńskiego i z Wilnem związał się na całe życie. Zapytany przez Michała Zabłockiego o poetycko-muzyczny projekt „Wielkie Księstwo Poetów”, zrzeszający poetów z krajów byłego ZSRR, mający na celu pokazanie wspólnych źródeł kulturowych tych krajów, opowiedział szczegółowo historię zrodzenia się tej idei. Pomysł powstał jak sam określił „z niczego”. Podczas konferencji naukowej w Mińsku, na którą była zaproszona jego żona, a on towarzyszył jej w roli kierowcy, po części oficjalnej grupa poetów, intelektualistów, polityków z krajów b. ZSRR spotkała się w ambasadzie. Podczas tego spotkania wysnuli wniosek, że po rozpadzie ZSRR zaczęli mieć małą wiedzę o sytuacjach w swoich krajach. Jednocześnie poczuli, że łączy ich podobna wrażliwość. Najmocniej to pokrewieństwo dostrzegli w kulturze, na czele z muzyką i poezją. Śpiewanie pieśni było tym, co od zawsze ich łączyło, mimo różnic językowych. Poeta wspomniał o swoim pobycie w wojsku Armii Radzieckiej, gdzie żołnierze zrekrutowani z obecnych obszarów Litwy, Białorusi, Ukrainy od rana do wieczora przy obieraniu ziemniaków śpiewali razem piosenki. Pomysł wspólnej prezentacji ich twórczości przybrał formę spektakli muzyczno-poetyckich, podczas których poeci czytali wiersze w swoich ojczystych językach, a następnie tłumacze prezentowali ich tłumaczenia. Jednym z najbardziej przejmujących doświadczeń poety z realizacji tego projektu było wystąpienie w białoruskim teatrze. Podczas czytania wiersza o wolności zapanowała taka cisza, tak wielkie napięcie, że poeta czuł jakby sala miała w każdej chwili eksplodować. I to na jego barkach spoczywała odpowiedzialność, w którą stronę skierować tę siłę. Poeta zakończył to wspomnienie refleksją – „Pieśń jest orężem wolności”. Powiedział, że poeci, muzycy powinni zawsze czuć się ludźmi wolnymi i mówić prawdę również wtedy, kiedy swoboda wypowiedzi jest ograniczana.
Braziūnas przeczytał kilka swoich wierszy w sposób – jak określiła tłumaczka – charakterystyczny dla czytania poezji przez Litwinów. Jest w tej śpiewności echo pierwotnej poezji, jest duch Wschodu.
Poproszony o zaśpiewanie piosenki po litewsku zaintonował jedną krótko. Muszę przyznać, że dawno nie byłam na spotkaniu z poetą, które by aż tak mocno mnie poruszyło. I na pewno jest to dla mnie początek odkrywania tej poezji.
Niepublikowane dotąd w Polsce wiersze poety znajdziecie w najnowszym numerze kwartalnika Czas Literatury.