Szczere, piękne świadectwo przyjaciela.
Relacja ze spotkania z Markiem Kusibą wokół książki „Ryszard Kapuściński z daleka i z bliska” (Wydawnictwo Znak , Kraków 2018) w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” w Krakowie, 16.05.2018r.
Pierwszy raz wybrałam się na spotkanie autorskie nie ze względu na obecność Autora – Marka Kusiby, ale ze względu na osobę prowadzącą, czyli Agnieszkę Kosińską, która zredagowała jego książkę „Ryszard Kapuściński z daleka i z bliska”, a której poświęcone było to spotkanie. Wspominam o tym, żeby podkreślić, jak bardzo pozytywnym odkryciem był i jest dla mnie sam Autor. Nie jestem znawczynią ani pasjonatką reportażu, ale akurat książki Kapuścińskiego już dawno mnie zauroczyły. Przypuszczam, że wśród publiczności – co ciekawe, w dużej mierze składającej się z ludzi młodych – znaleźli się głównie wielbiciele pisarstwa Kapuścińskiego. A jednak nie mam wątpliwości, że zostaliśmy jako słuchacze zahipnotyzowani przez Marka Kusibę nie tylko ze względu na bogactwo życia Kapuścińskiego, ale również dzięki niezwykle ciekawie prowadzonej przez niego narracji (Pani Agnieszka nazwała ją w pewnym momencie „happeningiem”). Mogę uczciwie powiedzieć, że GŁÓWNYCH BOHATERÓW TEGO SPOTKANIA BYŁO TROJE. Nawet jeśli czasami dajemy się przekonać wyświechtanemu już stwierdzeniu, że „żyjemy w świecie obrazkowym”, to jednak myślę, że jest to wielkie uproszczenie i relacje „nieobrazkowe”, których mistrzem był Kapuściński, wciąż mogą być i są wartościowymi przekazami (oczywiście nic nie ujmując filmom i fotografiom). Dlatego idąc za głosem mistrza – „Ty mi o tym nie mów, ty mi to opisz!”[1] – spróbuję opisać to wyjątkowe spotkanie.
Agnieszka Kosińska rozpoczęła rozmowę z Autorem od przeczytania fragmentu książki opisującego jego pierwsze osobiste spotkanie z Ryszardem Kapuścińskim. Było to 16 grudnia 1980r. w Stoczni w Gdańsku. Oboje reporterzy spotkali się na odsłonięciu pomnika Poległych Stoczniowców 1970. Po przedstawieniu się Kusiba został zaskoczony przez mistrza, że ten zna jego teksty. Ale równie mocno, jeśli nie bardziej, zaskoczyła go milcząco-pasywna postawa Kapuścińskiego. Kiedy inni dziennikarze chodzili, rozmawiali, palili, Kapuściński przez dwie godziny stał „jak na zatrzymanym kadrze”[2]. Po zakończeniu uroczystości zapytał go, dlaczego nie notował. Na co Kapuściński odpowiedział – „Notowałem, tu” i wskazał na głowę. [3] W swojej książce Autor przytacza wypowiedzi mistrza o tej jego metodzie pracy:
„Materiał do reportażu można zbierać na różne sposoby. Ja nic nie zapisuję. W trakcie rozmów nie robię notatek. Nie używam magnetofonu. Skupiam się, aby zapamiętać, a jednocześnie w swoją pamięć włączyć mechanizm selekcji, traktować każdego rozmówcę z wielką powagą, wielkim skupieniem.” [4]
„cała umiejętność słuchania polega na tym, żeby wyłowić te perły i żeby je w sobie utrwalić.” [5]
Od tamtego spotkania w Stoczni rozpoczęła się między reporterami przyjaźń trwająca 27 lat. Prawdziwa, głęboka, inspirująca, pomimo dzielących ich odległości. Kusiba w 1985r. wyemigrował do Kanady, skąd już nigdy na stałe do Polski nie wrócił. Opowiadał o pierwszym wrażeniu po przylocie do Kanady, które jak twierdzi, jest wspólne dla wielu emigrantów - „znalezienia się w normalnym kraju”. Ta „normalność” polegała i polega na tym, że człowiek przyjeżdżający tam bez niczego ma poczucie, że staje się od razu pełnoprawnym członkiem społeczeństwa, że nie jest wypchany na jego margines. Polega też na tym, że ludzie są dla siebie życzliwi, uśmiechają się do siebie na co dzień. Opowiadał o fenomenie wielokulturowości Toronto, w którym mieszka, a które jest zaprzeczeniem teorii (tak popularnej w Polsce ostatnio), jakoby ludzie wielu religii, wielu kultur nie potrafili żyć na jednym kawałku ziemi bez wojen i konfliktów. W Toronto potrafią.
Ale głównym tematem jego opowieści była osoba Kapuścińskiego. Dawno nie widziałam na spotkaniu literackim Autora tak zaangażowanego emocjonalnie w oddanie istoty swojej książki, któremu tak zależy, by czytelnik właściwie odczytał zarówno głównego bohatera jak i intencje autora. Sam wywołał pytanie, dlaczego stworzył tę książkę, i odpowiedział na nie poważnym, ale bez cienia patosu, tonem – „żeby dać świadectwo, że Kapuściński był uczciwym, odważnym, dobrym człowiekiem”. Materiał składający się na książkę powstawał w rzeczywistości przez te 27 lat ich znajomości.
„Odbyłem z nim [R. K.] setki rozmów, wiele z nich nagrywałem z dziennikarskiego obowiązku, ale przede wszystkim z poczucia, że one umkną. Wiele notowałem na gorąco. Ryszard, zmęczony oblężeniem prasowym, udzielaniem wywiadów, zaproponował, by nasze rozmowy miały charakter przyjacielski, nie zawodowy. Utrwalałem je zatem dla siebie, były dla mnie lekcjami rzemiosła, pomagały rozumieć ludzi i świat. Trzy lata temu zaglądnąłem do tych notatek i przekonałem się, że rozmowy odpowiadają na wiele pytań, jakie zadawałem sobie w związku z Kapuścińskim.”[6]
Kusiba włączył te rozmowy – cytowane dosłownie – do swojej książki.
Jednym z bardziej wrażliwych pytań dotyczących Kapuścińskiego jest pytanie o jego „układ z władzą”. Wydaje się, że w odpowiedzi właśnie na nie Kusiba zarówno na spotkaniu jak i w swojej książce opowiedział dokładnie historię właściwego debiutu reporterskiego Kapuścińskiego. To jej fragmenty:
„30 września 1955 roku, ukazał się w <Sztandarze Młodych> reportaż Kapuścińskiego <To też jest prawda o Nowej Hucie>. (…) Kapuściński znał realia Nowej Huty, pracował tam w studenckich brygadach zetempowskich, i <była to rzeczywiście makabra – jak mówił. – Głód, nędza, nie było, gdzie spać, chodziło się w błocie, w bagnie. W potwornym ścisku pracowano w dzień i noc. Nie dojadaliśmy i nie mieliśmy się w co ubrać.> (…) Była to proza życia w realnym socjalizmie, a reportaż o Nowej Hucie opowiadał de facto o nowej Polsce. Miała to być <pouczająca lekcja. Krzywd, draństwa, bezduszności, zakłamania> władzy (…) Na Kapuścińskiego (…) ruszyła partyjna nagonka. Według towarzyszy z Biura Prasy KC PZPR tekst dziennikarskiego kamikaze miał być dlań łabędzim śpiewem. Reporter niczym przestępca musiał się gdzieś schować, dopóki kurz nie opadnie. (…) Po reportażu z Nowej Huty los reportera był już przesądzony. Biuro Prasy KC uznało, żeby <już lepiej szukał tematów w afrykańskim buszu, a nie polskim>. (…) w październiku 1956 roku wysłano go do Indii, Afganistanu i Pakistanu.” [7]
Kusiba nazywa Kapuścińskiego „dzieckiem wojny” i jego doświadczeniem II wojny światowej tłumaczy „naturalną” odwagę pakowania się przez niego w rejony pogrążone w konflikty zbrojne. Sam miał mówić, że „boi się, ale wierzy w swoje szczęście”. M.in. tę jego odwagę próbował ośmieszyć, zdezawuować Artur Domosławski w książce „Kapuściński non-fiction”. Kusiba nazwał ją paszkwilem nie zasługującym na miano biografii. Mówiąc najdelikatniej zawiera wiele braków w istotnych informacjach o Kapuścińskim (począwszy od dzieciństwa przez pasję fotografowania, latania, mistrzów pisania, a skończywszy na jego reportażu literackim, na którym według Autora Domosławski się nie zna). Mimo że w swojej książce nie odniósł się wprost do tego paszkwilu, bo jak stwierdził – „nie jest wart polemiki”, to jednak widać było, że nie jest pogodzony z faktem bezkarności dziennikarza, który dopuścił się napisania tekstu nie tylko etycznie źle ocenianego przez znających Kapuścińskiego, ale również który dokonał plagiatu w wielu miejscach swojej książki. Na udowodnienie tego wyciągnął swoje notatki i zaczął cytować wypowiedzi Kapuścińskiego użyte przez Domosławskiego jako własne (kolejny powód, żeby zwątpić, że żyje się w kraju praworządnym…). Ale to czas jest najlepszym weryfikatorem czyjegoś talentu. I już teraz – po 11 latach od śmierci Kapuścińskiego - można stwierdzić, że ocenie jego pisarstwa nie zaszkodził ten paszkwil, ani nie zaszkodzi inny. Najlepszym dowodem wielkości tego pisarstwa są przetłumaczone na 40 języków świata książki i największa ze wszystkich polskich pisarzy popularność Autora „Hebanu” w świecie.
Na szczęście dla Marka Kusiby spotkanie prowadziła Pani Agnieszka, która stopując jego dygresyjne zapędy, stała się jednocześnie katalizatorem jego emocji. Dlatego myślę, że mimo całej urody narracji Autora i wbrew humorystycznemu stwierdzeniu Pani Agnieszki, że „Marek wystarczyłby sam za siebie i za nią” na tym spotkaniu, to jednak właśnie jej trzeźwość oglądu sytuacji i profesjonalizm pozwoliły mu nie pogubić się w ilości znanych anegdot i informacji dotyczących Kapuścińskiego.
Na pytanie Pani Agnieszki, po co dojrzałemu, uznanemu już Kapuścińskiemu był powrót do tworzenia wierszy (debiutował poetycko jako 17-latek w tygodniku „Dziś i Jutro” , ale pierwszy tom poezji „Notes” wydał dopiero w 1986r., jako 54-latek), Kusiba odpowiedział – „On był z ducha poetą. Zawsze. W rozmowach z ludźmi używał często metafor. A zapytany przeze mnie, dlaczego pisze wiersze, powiedział, że w nich może zawrzeć pewne odczucia, przeżycia, których nie może w reportażu.”
O jeszcze wielu innych poruszonych na spotkaniu wątkach z życia Kapuścińskiego nie napisałam, ale jeżeli jesteście ich ciekawi, znajdziecie je w książce „Ryszard Kapuściński z daleka i z bliska”. Myślę, że jest to świadectwo bardzo szczere i piękne. Warte poznania.
Oficjalna premiera książki 23 maja. A kolejna okazja do spotkania z Markiem Kusibą już 29 maja w Warszawie, w Faktycznym Domu Kultury więcej na FB
Marek Kusiba (ur. 1951) – reporter i poeta. W 2007 roku przetłumaczył na język angielski i wydał wspólnie z Dianą Kuprel wybór wierszy Ryszarda Kapuścińskiego ”I Wrote Stone”. Autor kilkunastu książek. Publikował m.in. w „Akcencie”, „Więzi”, „Tygodniku Powszechnym”, „Kulturze”, „Books in Canada”, „New Yorker”, „Przeglądzie Polskim” (stały felieton ”Żabką przez Atlantyk”). Pracował m.in. w piśmie reporterów „Kontrasty”. Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i PEN Canada. Od roku 1985 mieszka w Toronto.
Agnieszka Kosińska (ur. 1967 w Dębicy) - absolwentka filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, pisarka, edytorka, bibliografka. W latach 1996-2004 osobista sekretarka i współpracowniczka Czesława Miłosza. Od śmierci pisarza w 2004 roku do czerwca 2016 kustosz mieszkania i archiwum poety w Krakowie. Od 1996 do 2016 agent literacki i opiekun praw autorskich do utworów CM w Polsce i na świecie. Edytorka ostatniego tomu wierszy CM pt.: „Wiersze ostatnie”, Kraków: Znak 2006, przygotowanego częściowo z rękopisów. Przygotowała do druku i opatrzyła posłowiem niedrukowaną powieść CM „Góry Parnasu. Science fiction”. Warszawa: Wydawnictwo Krytyki Politycznej 2012. Twórczyni metodologii międzynarodowej bibliografii Miłosza. Autorka, przy współpracy Jacka Błacha i Kamila Kasperka, pierwszego całościowego bibliograficznego opracowania twórczości noblisty pt. „Czesław Miłosz. Bibliografia druków zwartych”, Kraków-Warszawa 2009 (888 stron). Wydała także: „Rozmowy o Miłoszu”. Warszawa: Świat Książki 2010 oraz opracowała i poprzedziła wstępem wybór wierszy noblisty: Czesław Miłosz. „Antologia”. Warszawa: Hachette 2012. Jej prace badawcze i eseistyczne są tłumaczone na języki: angielski, białoruski, bułgarski, kataloński, litewski, niemiecki, rosyjski, serbski i włoski. Od wielu lat pracuje nad kalendarzem życia i dzieła Czesława Miłosza. Najgłośniejsza jej książka to„Miłosz w Krakowie”, Kraków: SIW Znak 2015. Obecnie pracuje nad własnym zbiorem aforyzmów oraz innych krótkich form. Część z nich zamieściła w: „Księga przyjaciół dla Barbary Toruńczyk”, Warszawa: Zeszyty Literackie 2016. Przygotowuje także do druku autobiografię Joanny Miłosz – Piekarskiej, córki Andrzeja Miłosza, brata Czesława. Matka Mikołaja Jodlińskiego, aktora. Mieszka w Krakowie.
Agnieszka Sroczyńska
[1] M. Kusiba, Ryszard Kapuściński z daleka i z bliska, wydawnictwo Znak, Kraków 2018.
[2] Op. cit., s. 63.
[3] Op. cit., s. 64.
[4] M. Jurkowicz, Zanim dosięgnie kamień. Zapis ostatniego – publicznego spotkania Ryszarda Kapuścińskiego ze szczególną grupą czytelników, Lublin-Siennica Różana: ARRKA, 2012, s. 260.
[5] M. Kusiba, Ryszard Kapuściński z daleka i z bliska, dz. cyt. s. 64.
[6] Op. cit., s. 7-8
[7] Op. cit., s. 281-295.