Agnieszka Kostuch: Dziękuję, że zgodziła się Pani porozmawiać z osobą bez tytułów, odznaczeń i znanego nazwiska. Niech to podziękowanie stanie się jednocześnie przyczynkiem do pierwszego pytania. Do czego przykłada Pani wagę w rozmowie w ogóle? Jakie rozmowy ceni sobie Pani najbardziej?
Ewa Lipska: Każda wymiana myśli może być ciekawa. Czasem to wycieczka w nieznane i na tym polega jej urok. Nawet w rozmowach przypadkowych, epizodycznych, przelotnych można odnaleźć coś dla siebie.
Jakie było Pani ostatnie spotkanie z czytelnikami?
Moje ostatnie spotkanie to rozmowa z młodzieżą w pewnym krakowskim liceum. Lubię takie spotkania, bo lubię młodzież…
Co Pani sądzi o obecnym kanonie lektur? Należy Pani do tych, którzy doceniają jego wagę w poznawaniu literatury przez dzieci i młodzież, czy do tych, którzy uważają, że nie jest tak naprawdę gwarantem zbliżenia się przez młodych do literatury, a czasem wręcz przeciwnie – zrażającym z założenia?
Nie śledzę listy lektur. Jeżeli ktoś lubi czytać, to sam sobie będzie wybierał tytuły książek. Poza tymi, które musimy przeczytać obowiązkowo w szkole. Wybory polityków nie mają żadnego znaczenia. Wręcz przeciwnie; chętnie czyta się książki zakazane… Pamiętam wybory z mojej młodości. Książki zastępowały wtedy wszystko, bo przecież nie było Internetu. Uwodziła nas literatura amerykańska, niemieckojęzyczna, południowoamerykańska. Mnie osobiście prześladował bohater Kafki przemieniający się w owada, niepokoił Godot, symbol nadaremności… Czytaliśmy też wszystko, co było zakazane: Czesława Miłosza, Georga Orwella, Aleksandra Sołżenicyna i wielu, wielu innych autorów.
Jak zainteresować młodych literaturą?
Trzeba umieć rozmawiać z młodzieżą i „zarażać” ich miłością do literatury, do malarstwa, do muzyki. Ważne są ich interpretacje i rozmyślania, należy odejść od modelu „co autor miał na myśli”, bo to jest nieistotne…
Jak ocenia Pani prace konkursowe na interpretację Pani wiersza „Z listu (II)” [I jak tu popełnić samobójstwo Droga Pani], które zwyciężyły w tegorocznym konkursie „Sztuka kochania wiersza“ organizowanym przez Instytut Filologii Polskiej UAM i Centrum Kultury ZAMEK w Poznaniu ?
Zachwyciły mnie interpretacje mojego starego wiersza, „Z listu (II)” . Podziwiam wyobraźnię autorów. Tak powinny się toczyć lekcje języka polskiego.
Nie stroniła Pani w swojej twórczości od nawiązań do społeczno-politycznej sytuacji w Polsce i na świecie. Nie odnosi Pani wrażenia, że brakuje obecnie młodych poetów, którzy by z równie wielką determinacją, odwagą pisali wiersze społecznie zaangażowane? Czy poeci dzisiaj mogą odegrać podobnie ważną rolę jak w czasach PRL-u „czystych głosów”, przewodników duchowych, czy ich głos stracił na sile?
Nie wiem, czy brakuje, bo nie śledzę dokładnie poezji współczesnej. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, co Pani ma na myśli, pisząc: „wiersze społecznie zaangażowane”, bo mnie się to niedobrze kojarzy. Do wszystkich projektów „na temat” odnoszę się z dystansem. Sztuka tego nie lubi. Temat musi wynikać z potrzeby i z wyobraźni autora. W każdych czasach odzywają się ważne poetyckie głosy. Znam wiele takich wierszy młodych współczesnych autorów.
Pod określeniem "społecznie zaangażowane" rozumiem - odnoszące się ważnych problemów społecznych, sytuacji politycznej kraju i świata. Takim "społecznie zaangażowanym" nagłośnionym projektem z udziałem poetów był projekt "Poeci dla Aleppo".
Co będzie dalej z poezją? Czy poezja jest już tylko prywatną sprawą twórcy? Jego prywatnym ogródkiem, do którego zagląda tylko z pasji, może rozpaczy, ale nie jest traktowana ani jako źródło zarobku, ani pole bitwy o jakieś wartości?
Poezja jest zawsze „prywatną sprawą twórcy”. Bez tej prywatności trudno byłoby tworzyć. Novalis, niemiecki poeta romantyzmu napisał, że „poezja leczy rany, jakie zadaje rozum”, a więc będzie istniała zawsze...
Czy Ewa Lipska czuje się spełnioną poetką i szuka innych sposobów wyrażania siebie – poza literaturą?
Mam wciąż „niespełnione” plany; myślę o nowych książkach, wierszach, podróżach…
Nadal jest Pani bliskie „Przesłanie” sprzed lat – Tak pisać aby nędzarz/ myślał że pieniądze. A ci co umierają: że to urodziny. , czy się zmieniło na inne?
Nic się nie zmieniło…
Co sprawia Pani największą radość?
Dobre zdrowie, miłe grono przyjaciół… Jak mawiał Stanisław Jerzy Lec: „I z marzeń można zrobić konfitury. Trzeba tylko dodać owoce i cukier”.
Fot. Danuta Węgiel