WESOŁY CZŁOWIEK, SMUTNY POETA

o spotkaniu z Ewą Lipską wokół jej najnowszego tomu poezji „Pamięć operacyjna” (Kraków, 10.10.2017 r. )

  • 11 Październik 2017

Kraków kocha poetów. Poeci kochają Kraków? Ja na pewno. Zaledwie trzy dni po Nocy Poezji Wydawnictwo Literackie zgotowało kolejną wspaniałą ucztę dla czytelników – spotkanie promujące ostatni tomik Ewy Lipskiej „Pamięć operacyjna”. Piękna Sala Mehofferowska w siedzibie Wydawnictwa wypełniła się po brzegi gośćmi. Spotkanie poprowadził Remigiusz Grzela z Warszawy. Wiersze czytała i żarliwie komentowała zaprzyjaźniona z poetką Anna Polony.

Prowadzący przedstawił poezję Ewy Lipskiej jako prowadzącą dialog z rzeczywistością, wiodącą z nią spór, a ostatnią jej książkę jako „bardzo smutną, ważną, piękną”, w której pobrzmiewa bezsiła wobec pożegnań, śmierci bliskich, ale i wobec zła w świecie. Ta bezsilność może szczególnie boli poetów, skoro dochodzą do wniosku, jak twierdzi Grzela, że: „Poezja nie ma siły zmieniania świata. Garstka ludzi wierzących w literaturę, piękno jest coraz mniejsza. A zło jest coraz bardziej głośne i wydaje się, że jest go coraz więcej”.

Anna Polony zdradziła, że jej odbiór wierszy  z tego tomu po pierwszej lekturze, też był gorzki. Zadzwoniła do autorki wręcz wyrzucając jej ich smutny ton: „Ja czegoś innego się spodziewałam. Jesteś jak czarna chmura.”  Ale za chwilę dodała „na usprawiedliwienie” przyjaciółki: „Ona jest wieloznaczna. (…) Potrafi patrzeć na świat z dużą wyrozumiałością, ale też wyciąga z niego to, co w nim jest złe.”

Poetka w odpowiedzi na te „zarzuty” o pesymistyczny ton tomiku przytoczyła słowa czeskiego poety Halasa: „Wesoły człowiek, smutny poeta” i dodała: „Jestem wesołym człowiekiem na co dzień, ale kiedy zostaję  tête-à-tête z czystą kartką, to się zmienia…”

Wyciąganie zła na światło dzienne nie może być wesołym zajęciem. I wcale nie musi być owocem rozczarowania światem . W przypadku Ewy Lipskiej jest raczej wynikiem racjonalnego oglądu świata. Ona go nie demonizuje. Nawet nie sądzi, by obecnie zła było więcej niż w jakichkolwiek wcześniejszych epokach.  Ubolewa, że osiągnięcia cywilizacyjne nie idą w parze z podnoszeniem poziomu moralności, etyki i od stuleci ludzkość boryka się z tymi samymi problemami. Właśnie postępowi poświęciła jeden z wierszy tomu „Pamięć operacyjna” –

POSTĘP

Gna przez wszechświat. Wpada do ust

gigantów. Miejskich potworów

i anemicznych wiosek.

Pędzi po trupach rebelii i rewolucji.

Ratuje i zabija. Stroiciele nauki

intonują wojny sojusze i cyrografy.

W jego domu zameldowani są

geniusz cudowne dziecko i morderca.

Na Facebooku miliony kliknięć

uwiedzionych kochanków.

Lubię to! Lubię to! Lubię to!

Ma metalowe nerwy.

Jego roboty szczerzą zęby.

 

Słowo honoru

to dla niego czysty przypadek. *

 

Niepokoi ją nie tylko „drugi-zły- koniec kija postępu”, ale również sytuacja w kraju, którą konstatuje krótko: „To, co się dzieje, przypomina XVIII w. Odwracamy się od Europy.” Recepty na choroby ludzkości – jak wojny domowe - dawno zostały spisane, choćby przez przywołanego przez nią Senekę: „Tłum nie jest argumentem”, czy Simone Weil: „Nie podziwiaj władzy. Nie pogardzaj tymi, którzy cierpią. Wyzbądź się nienawiści.” Ale niestosowane niczego nie zmieniają.

 Poetka kilkakrotnie wspomniała jednego z najbardziej ulubionych przez siebie pisarzy - Alberta Camus, którego zbiór esejów „Człowiek zbuntowany” otrzymała od Zofii Brezy (żony Tadeusza Brezy) i do którego wciąż wraca.  Opowiedziała  o jedynym zredagowanym przez siebie „wywiadzie”, ale za to jakim! - z Michelem de Montaigne - w którym jako odpowiedzi użyła fragmentów jego książki „Próby”.

Podzieliła się wspomnieniami z czasów PRL-u, kiedy jej teksty były cenzurowane, a ona wzywana do budynku cenzury na ul. Mysiej w Warszawie. Mimo, że w swojej twórczości odnosiła się często do sytuacji w kraju, nie chciała, „żeby wiersz był agitacyjny, ale żeby był uniwersalny i miał szansę zaistnieć w przyszłości.”  Uważa bowiem, że wielkim zwycięstwem autora jest powrót wiersza po latach, zaistnienie go w zupełnie innej epoce. Dlatego tak poruszył ją wybór jej starego wiersza „Z listu (II)” [I jak tu popełnić samobójstwo Droga Pani] na temat konkursu „Sztuka kochania wiersza“ organizowanego przez Instytut Filologii Polskiej UAM i  Centrum Kultury ZAMEK w Poznaniu. Interpretacje tego wiersza wykonane przez młodzież w różnych formach, na czele z filmem, bardzo pozytywnie ją zaskoczyły.

Mnie natomiast z całej rozmowy najbardziej zaskoczyła wypowiedź poetki: „Tworzenie wiersza jest zawsze niespodzianką. Tego momentu tworzenia nie da się tak naprawdę opowiedzieć.” Przychodzą mi na myśl słowa poety-filozofa Michała Sobola (z wywiadu udzielonego Filipowi Łobodzińskiemu po otrzymaniu tegorocznej Nagrody Literackiej „Gdynia”): „Język jest dla mnie tajemnicą”. Wiem, że w jednym i drugim przypadku to nie była kokieteria zawodowców, ale nieszablonowa prawda wypływająca z szacunku dla poezji.

 

*Dziękuję Pani Ewie Lipskiej za zgodę na publikację wiersza.

Fot.: M. Leżańska

 

Agnieszka Kostuch

Powrót