Braha Rosenfeld

poetka, tłumaczka, krytyczka literacka – urodziła się 1946 r. w obozie przejściowym w Niemczech, jako Bronisława Feinburg. W 1958 roku z całą rodziną wyemigrowała do Izraela.
Ukończyła studia na wydziale Filozoficznym Tel Awiwskiego Uniwersytetu. Studiowała także literaturę hebrajską i anglistykę.
Opublikowała w Izraelu pięć książek poetyckich: "Byłam dziewczyną ognia, byłam dziewczyną wody" (1994), "Sulamitka i człowiek ognia" (1998), "Moja matka maluje" (2008) tomik otrzymał nagrodę Fundacji dla Sztuk Pięknych im. Y. Rabinowitz w Tel Awiwie oraz Fundacji Yad Vashem w Jerozolimie), "Genesis od nowa" (2010) (pierwsza nagroda Stowarzyszenia Pisarzy Izraelskich), "PATCHWORK" (2017, nominowany do dwóch nagród literackich). W 2003 roku była przewodniczącą Stowarzyszenia Pisarzy Hebrajskich w Izraelu. Jej wiersze zostały przetłumaczone na język angielski, francuski, polski, serbski i chorwacki, albański, rumuński. Mieszka w Bat Jamie. Utrzymuje bliskie kontakty z poetami ze Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. 
Prezentowane tutaj wiersze pochodzą z jej najnowszego tomiku "Połatane cienie" (Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział Kraków, Kraków 2018).

 

    

Czas idzie boso

 

Czas idzie boso 
po literach

stąpając po odciskach
tęsknot

błagając wersetami
oczekiwań

mierzony
mądrością ciała
i wadliwymi wskazówkami
czujności

pobity przez strzępy pamięci
i połatane zapomnienie

 

 

Dziewczyna Modiglianiego

 

Dziewczyna Modiglianiego pozuje
uległość
na tajnych częstotliwościach posyła 
(on odbiera)
przyciszone i dobrze zakodowane
myśli pożądania
myśli o przemianach 
nagromadzonych w barwach i formach
które on miesza na starej palecie 
biel tytanu
z zaraźliwym blaskiem godziny
z jej czoła na policzki i nos spływa 
wzdłuż podbródka
aż do kręgosłupa sięga
na szyję smukłą i cienką
toczy się krąg po kręgu
zaciskając jej wargi

 

kiedy w jej jamie brzusznej,
ptaki Leonarda krążą - 
brzemię tęsknot wielokrotnej ciąży

Ona pochyla swoje giętkie ciało, 
składa dłonie na kolanach
wzburzona 
myśli o kamuflażu
ale tymczasem -
kwiat głowy z koroną oblicza
           na szyi łodydze
                    podaje
                           katu miłości

 

 

Geografia

 

Przyjdź do mnie z południa,
z dalekiej Afryki, powiedzmy,
Przylądka Dobrej Nadziei  - miejsca,
którego boją się wszystkie statki -
wyrusz na Północ i zaszyfruj to.

Więc przyjdź do mnie z Południa -
oto moje stopy,
mówiłeś, że są takie piękne.

Powoli, powoli
pocałunkami możesz przykryć
cały kontynent,
ciepłymi dotykami czarnego człowieka,
migotaniem południowego światła, 
odpryskami ametystu,

lecz byś nie utonął w Morzu Czerwonym.
idź przez pustynię, ostrożnie
przejdź między Słupami Salomona,
jak przez Bramy Raju i Bramy Piekieł
gładkim językiem
i drżącymi wargami dotrzesz
świętą drogą do Jerozolimy.
Tam, na Wzgórzu Miłości, czeka
sosnowy las.

Potem zejdziesz 
i zanurzysz się w głębię
Wielkiego Rowu Tektonicznego, w Morze Martwe,
tę najniższą nutę
boskiej partytury,
gdzie wewnętrzne wielkie ucho
wsłuchuje się 
w pasję miłości.

Na Pustyni Judejskiej, na granicy pustkowia,
zagrzmią trąby Jerycha,
huk tektonicznego wstrząsu 
oboje nas wyniesie
tak blisko i daleko
od Boga.

 

 

Nawet w miłości

 

Ja wyjmę siebie z twoich oczu 
ty odkryjesz moją twarz twoimi rękami
nie staniemy się jednym ciałem

Ty rozbierzesz się z własnej skóry
ja założę na siebie twoje nawyki
nie staniemy się jednym 

Owoce przekwitającego lata
skurczą się w swych pomarszczonych  skórkach
i padną  w boju
o nasze oprzytomnienie z marzeń

bo nie staniemy się jednym
nawet
w miłości

Powrót