Dawid Staszczyk

ur. w 1988 roku. Poeta, rusycysta – absolwent filologii rosyjskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Publikował m.in. w: „Akcencie”, „Arteriach”, „Blizie”, „sZAFie”, na stronach: Fundacji na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, „Odry”, „dwutygodnika”, „Wakatu”. Wiersze autora znalazły się również w Antologii debiutów poetyckich 2014 (wyd. Stowarzyszenie Żywych Poetów, Brzeg 2015) oraz w almanachu Lustra (wyd. Fundacja Duży Format, Warszawa 2013).

Debiutował tomem "Log out" (wyd. Zeszyty Poetyckie, Gniezno 2014) nominowanym do nagrody Złoty Środek Poezji. Mieszka w Warszawie.

Prezentowane wiersze pochodzą z drugiej, oczekującej na wydanie, książki pt.: „święto otwartych przestrzeni”.

 

 

Warszawczyk

Bloki świateł pod koniec lata dresiarze młócą w bramach dojrzałe zarodki
z in vitro
sprawdzam i nie ma mnie w licealnym mieście mnie nie ma nawet w tekturowym oknie jest
po mnie ślad
włos fragment naskórka Chrystus z kwaśnym oddechem w wiejsko-miejskich bursach
biedronki
kilka kebabów nowe pierwsze komunie tablety laptopy zegarki

ten, który przybył podbić penisy naszych Heterochłopców
umie już mówić sam za siebie

 

FYI (Fuck Your Invitation)

Pozwolę ci
bądź trochę zły mówi Bóg (na użytek poezji) stargetuj się
na czelendża mówią mi on nie wart jednej łzy na lunch dziś nigiri z naszych mózgów
za oknem pusty dom i krzyk a w krzyku my

dzielnica śmietników

 

Skutki uboczne

niewłaściwe sny
wakacje pełne intryg
a Duch Boży unosił się nad wodami
Światło Lodówki zmiłuj się nad nami

 

Trzy gwiazdki

Kto zrobił tak w nieb twoich krasie że tu jest polska właśnie
gdzie powiewa płachta i księżyc stoi w pełnej krwi na rondzie radosława

że uciekają mi sprzed nosa wszystkie tramwaje objadam się nocami
i jednodniowy soczek z marchwi wybucha jak samochód-pułapka
a za tym idzie twoja w górę łapka

że moja ontologia jest jak onkologia po utracie włosów przed zakupem peruki

uderzam w słowo odzywa się wiersz ogłusza cię w pociągu
wiozącym stadko dresów do rzeźni numer pięć

 

Bankiet

Byłaś spragniona po premierze (on jak kot z pęcherzem biegał po mieście za
swoją karierą)

nasz bankiet w fast-foodzie jak dysk zmrożonego burgera kręcił się dalej obrastał
w szybkie sny Księżniczek-tłustowłosych-burgerierek

gwiazdy na pudelku wynosiły w stanikach sushi nocą w myślach
zbierałem i rozbierałem go ze zdjęć

 

Powrót