Gabriel Leonard Kamiński

ur. w 1957 r., w Gorzowie Wielkopolskim. Od 1958 r. mieszka we Wrocławiu. Absolwent IV. LO i Instytutu Bibliotekoznawstwa Uniwersytetu Wrocławskiego.

Księgarz, wydawca, poeta, prozaik. Dziennikarz i recenzent w Portalu Księgarskim ksiazka.net.pl Od 1990 członek wrocławskiego SPP. Laureat ok. 40. konkursów poetyckich. Autor 13  książek poetyckich, m. in.: Opis rzeczy szczególnie martwych, Nie ma między nami różnicy, Ulica Przodowników Pracy, Déja vu, Wratislavia cum figuris, Roth – Nowy Testament, Pejzaże, Wratislavia cum figuris I - wydanie II (płyta DVD), w 2011 II uzupełnione wyd. Roth. Nowy Testament (przeł. na jęz. rosyjski przez Lwa Oborina, Nowaja Polsza). Wydał  zbiór opowiadań  Pan Swen albo wrocławska Abrakadabra (Forma, 2012). W 2013  otrzymał stypendium marszałka woj. dolnośląskiego na dokończenie Wratislavii cum figuris II, publikacja w 2013, w tym samym roku wydał Mój rok 1968. W 2016 roku opublikował tom wierszy Ballada o domu i innych rzeczach śmiertelnych.

 

 

Wyjątek z pewnej gazety

Poleciała w Kosmos. Wszyscy jej zazdrościli,
Chwalili Darwina i innych szaleńców.
Szympansica jako przedstawicielka Teorii
Powstania Człowieka (krążyła właśnie po orbicie).

Gdy przyleciała, jadła z ręki zielone banany i pokazywała język.
Jej twarz pomarszczona jak twarz kobiety wyrażała pustkę i bezsens.

Aż pewnego dnia umarła mała małpka
umiejąca początek tabliczki mnożenia:
— Dwa razy dwa — powtórzyła przed śmiercią.
To cały jej spadek:
wszystko co miała w małych zaciśniętych rączkach,
w piąstkach sztywnych jak palce dziecka.
Umarła na przekór innym,
z mordką w uśmiechu Giocondy,
ze śliną w kącikach warg,
skurczona jak zasuszony owoc,
z całym swoim życiem na ustach.
Dwa razy dwa i tak dalej.

(1973 , z tomu: Nie ma między nami różnicy)

 

 

  

Pomywaczka z baru „Metalowiec”

 

Jej twarz bezradna, zabarwiona zmęczeniem
zsuwa się coraz niżej, aż na plecy.
Zgarbiony uśmiech przerwany w połowie ust
rozprysł się na jej wargach jak zagubiona
krucha mydlina.

 

Oczy przypominają dwa zrogowaciałe naskórki.
Wiernie popękana twarz osadzona w głębokich
zmarszczkach wyraża bezsens i pustkę.
Z jej dłoni nic nie wywróżysz oprócz zmęczenia.
Z linii papilarnych rąk nic nie wyciśniesz
oprócz wody.

 

Tyle w niej życia ile proszku do szorowania.
Koroną cierniową jej palców żelazna myjka.
Unosi się codziennie w mydlinach
po końce powiek zamoczona w parze.
Jedynym krajobrazem: wystygłe palniki
kuchni gazowych.

 

Zdejmując gumowe rękawiczki
sprawdza mimowolnie
czy aby nie zostały w nich jej ręce
zawieszone w powietrzu
jak sznury na mokrą bieliznę

 

Spowiada się na kolanach z rozbitych talerzy
przed koszem na mokrą bieliznę.

Jej jedyną golgotą
przypalone garnki.

 

(1975, z tomu: Nie ma między nami różnicy)

 

 

 

O północy

O północy przez mój pokój przejeżdża pociąg.
Jego koła zostawiały w miękkiej pościeli
wyraźne ślady. Nie zdążyłem jeszcze ochłonąć
gdy wpadł na mnie samotny rowerzysta. Wypił
moją wystygłą herbatę i zniknął za drzwiami
Słyszałem jak koła jego roweru grzechoczą po schodach.
W chwilę potem przejechał przez pokój
pusty tramwaj. Motorniczy chwycił ze stołu
kilka nieprzeczytanych gazet. Zamykałem właśnie oczy
gdy nagle oślepiła mnie światłami mijania taksówka.
Kierowca wyminął moje otwarte oczy i zniknął za zakrętem
uchylonych drzwi. Wówczas zapaliłem światło.
Czekałem na jeszcze jeden pociąg. Studziłem herbatę
dla rowerzysty. Nasłuchiwałem dźwięku jadącego tramwaju.
Położyłem na stole kilka nieprzeczytanych gazet.

O północy przez mój pokój przejeżdżał pociąg...

 

(1980, z tomu: Ulica Przodowników Pracy)

 

 

Roth

Przez całą wojnę ukrywał się
w piwnicy.
Później wyjechał do Ameryki;
ma mądrą żonę, piękne dzieci,
nowy dom, dziesięć pokoi, basen
i dwie łazienki.
Ale codziennie wieczorem
wraca do piwnicy.

 

(2003, z tomu Roth-Nowy Testament”)



Mała Chane

                                   pamięci wszystkich dzieci

 

Zabrali jej siedmiomilowe buty
więc chodzi w chodakach.
Odebrali rzekę, las i siódmą górę.
Nawet grzebień, który chciała rzucić za siebie.
Teraz stoi przed oknem baraku.
Chowa ze strachem w przymkniętych oczach
cień szklanej góry.

 

(2002, z tomu: Roth-Nowy Testament”)

 

zdjęcie autora: M. Ostrowska

 

Powrót