ur. 1973 r., absolwentka pedagogiki na WSP TWP w Warszawie i Podyplomowego Studium Logopedii i Glottodydaktyki w Katowicach. Obecnie pracuje w Przedszkolu Terapeutycznym z dziećmi autystycznymi. Laureatka konkursów poetyckich, jej wiersze znalazły się w kilkunastu antologiach i czasopismach literackich. Debiutancki tomik "Na kocich łapach" ujrzał światło dzienne w 2007 roku. W 2016 roku pojawiły się "KATARYNKI".
Dom
Rano pachniał kawą
Z kredensu wyglądały kubki
Ogień wesoło trzaskał
Babcia śpiewała w kuchni
Mama wycinała zwierzątka i lalki
Ożywały na stole
Co wieczór Tato
Wyczarowywał przed snem
Bezowe misie
Jego kolana
Bezpieczna przystań
Z tamtych lat
Pożółkła fotografia
Nieśmiały uśmiech w bzach
Chowała moja babcia
Dziadek w mundurze wojskowym
Spoglądał poważnie
Kochali się zwyczajnie
Cynamon świątecznych dni
Codziennie kawa
Kuchenny stół
Osobny świat
Rozkwitał w porze obiadu
Działkowy raj Huty
Dorodne śliwki, grusze
Biegały dzieci
Maciejka pachniała
Muzyką graną przez świerszcze
Miłość zwyczajnych ludzi
Z kryształowej cukiernicy
Podjadaliśmy kostki
Została pamięć
I siła by żyć...
Z biegiem lat
Babcia gotowała najlepszą zalewajkę
Wujek przychodził na sodkę z wodą
I miętówki
Opowiadał różne historie
Kuchnia jak teatr
Wesołe garnki podskakiwały na piecu
Ogień buzował
Ciepłem słów
Sąsiadka pożyczała sól
Uczyła robić na drutach
Sąsiad strugał zwierzątka z drewna
Miejsca starczało dla każdego
Patrzą na nas
Niebiański obrus podrywa wiatr
Poprzeczka miłości podniesiona wysoko
Czeka na nowych mistrzów
Mascha Kaleko
(1907-1975) Niemiecka poetka żydowskiego pochodzenia, urodzona w Chrzanowie.
Życie w ucieczkę zamienione
Pod znakiem gwiazdy
Szukam domu
Czy jest na mapie miejsce
Gdzie będąc sobą będę u siebie
Wszędzie tak obca
Ciągle na walizkach
Zamiast biletu
Ściskam w ręce wiersz
Wciąż zawierucha
Przegania po świecie
Ludzie odchodzą
Cierniem po nich śmierć
Wędrowiec
Kiedy jesień rozszeleści się w Tobie
jarzębina spłonie rumieńcem
mgły nad ranem otulą Cię szalem
pójdziesz tam gdzie skoszonych zbóż wieńce
w sadzie gruszom kłaniać się będziesz
przy kapliczce z Madonną pomilczysz
śliwie ulżysz co w polu brzemienna
a z księżycem noc całą przegadasz
z bocianami na wiosnę powrócisz
pełen ciepła plecak przyniesiesz
Twoje oczy jak gwiazdy zapłoną
świeże ziarna miłości w świat rzucisz
Jak Bieguni
Figurujemy w kalkulacji świata
Raz matem Ty
To szachem Ja
I choć mijają zimy, lata
Pod niebem wciąż najlepiej śnić
Jak Bieguni w drodze
Miasta i wioski
Ludzie sny
Kamienie muszle
Piasek morski
Pomiędzy radość
Wciśnięte łzy
Na mapie życia
Kompas serca drogę zna
Za nami góry rzeki lasy