Wojciech Brzoska

urodzony w 1978 roku, poeta, autor książek poetyckich : Blisko coraz dalej (2000), Niebo nad Sosnowcem (2001), Wiersze podejrzane (2003), Sacro casco (2006), Przez judasza (2008), Drugi koniec wszystkiego (2010), W każdym momencie, na przyjście i odejście (2015), Jutro nic dla nas nie ma. (2017).

Publikował m. in. w „Lampie”, „Przekroju”, „Gazecie Wyborczej”, „Tygodniku Powszechnym”, „Elewatorze”, „Kwartalniku Artystycznym”, „Kresach”, „Studium”, „Ricie Baum”, „Pograniczach”, „Chimerze”, „Helikopterze”, „Sodobnost” (Słowenia), „Zeichen & Wunder” (Niemcy), „Cordite Poetry Review”(Australia) oraz w licznych antologiach, w kraju i zagranicą. Laureat poetyckiej Nagrody Otoczaka (2007). Jego wiersze tłumaczone były na: angielski, niemiecki, czeski, słowacki, słoweński, serbski i hiszpański. Współzałożyciel i wokalista zespołu Brzoska i Gawroński, z którym wydał płyty : Nunatak (2012) oraz Słońce, lupa i mrówki (2015).

Aktualnie łączy wiersze z muzyką również w zespole Brzoska/Marciniak. Pomysłodawca i współorganizator adresowanego do więźniów Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jeana Geneta. Mieszka w Katowicach. Jesienią br. ukaże się kolejny tomik zatytułowany Jutro nic dla nas nie ma.

fot. Kasia Kukla

 

* * *

 

rano jesteś

dzieckiem, które mówi,

że kocha.

 

potem nie pamięta.

 

przestawia budziki,

żeby w kwadrans dorosnąć.

 

znaleźć odpowiedzi:

 

jaki dziś jest dzień?

(i czy można przespać już zrobiona kawę?)

 

rano jesteś starsza o ten chłodny

pośpiech rozrzuconych rzeczy.

 

i o zimną kawę

niewypitą

 

do dnia.

 

           

mosty

 

woda zrobiła to miasto,

 

mieszkaliśmy w wielu domach naraz,

z drzwiami do morza.

 

z tabliczką:

nie przeszkadzać.

 

holenderskie wiatraki

sypały nam w oczy piasek.

 

nie dało się z niego ulepić

żadnego widoku.

 

chodziłem za sobą w kółko

jak bezdomny kustosz

pilnujący muralu.

 

odnalazłem się

pod mostem.

 

na ścianie.

 

 

annie leibovitz fotografuje niebo dla susan sontag

umierasz w moim locie. 
nie zdążę pokazać ci chmur, 
które właśnie dla ciebie robię
jak watę cukrową. 

odfruwasz, kiedy ja ląduję. 

twoja twarz jest wąwozem, 
w którym chciałabym się schronić 
jak w potrzasku migawki.

jak w stopklatce.

 

na starcie bez szans na cud

„nie chodź po wodzie”-mówi matka

do swojego synka

 

           

klepsydra

„gdzie mieszka cień?”- zapytało dziecko
zmieniając się w starca
w każdym z nas

podobno wszystkie wiersze masz
o dojrzewaniu: w autobusie, tramwaju, łóżku,
a deszcz robi ci dobrze
na włosy

pytasz ile właściwie mam lat
a ja za nic nie potrafię się teraz doliczyć
i nie wiem jak długo może
to jeszcze trwać

prezent zazwyczaj dostaje się pod choinką
w postaci ciosu

zaczyna się niewinnie
podniesionym głosem
na nastolatkę
która po paru metrach
starsza o kilka lat
zbiera z ulicy swój roztrzaskany
świat

szuka pamięci
tam i z powrotem
gasnąc na naszych oczach

stapia się z tłem niczym ołów
ciążąc ku dołowi

tam gdzie wczoraj skosił cię sierp
bladego księżyca dzisiaj skalpuje
słoneczna  przeszłość

od lat wyprowadzam się od ciebie
tuż obok twoich okien
żeby zza rogu
móc obserwować
ile mojego cienia
zamieszkało w tobie
i dokąd on zmierza

kiedy czarny kot
wygląda przez okno
dzwonię do ciebie
i przestrzegam

przed starszą kobietą
która idąc ulicą wciąż na kogoś krzyczy:
„mogę zrobić tylko pięć kroków,
tylko pięć kroków w roku?

ostatnio odwiedzam
cię tylko wtedy
kiedy cię nie ma

otwierają mi nasi sąsiedzi
a ja po kryjomu
wyrzucam stare śmieci

podobno to wina
pięciu zmysłów
choć tak naprawdę nie mam pojęcia
co to właściwie znaczy
że  mamy wszystko podane na tacy

no chyba że kwarc

w jakiejś klepsydrze
która nas z czasem
tak czy inaczej podpisze

i chyba tylko to się liczy
jak słynne zdanie:

„gdybym zamieszkała
na plaży nauczyłabym
mówić piasek”

kto powie więcej?

Powrót