Sylwia Kanicka – powiedz, by otwarły się oczy.
„Masz głos. Masz język. Nie masz
mowy. Śladu czegoś dla domysłu” (ERRATA, s. 33),
więc skup swoje myśli na tym, co dostajesz, spróbuj wyłuskać coś dla siebie, a potem podzielić się ziarenkami z innymi. Wytęż uwagę, by te drobiny trafiły na podatny grunt i przyniosły owoce.
Niektóre zbiory wierszy są niczym ziarenka. Nie otwierają się od razu, potrzebują czasu, by zapuścić korzenie i rozwijać się powoli. Książka poetycka Tomasza Ważnego „Będą mi mówić”, która ukazała się, nakładem Wydawnictwa j, w 2021 roku, ma twardą łupinę. Nie łatwo jest wejść do środka, choć wciąga i wraca z półki. To poezja wymagająca pełnego skupienia, a nawet przy nim, sprowadza na boczne ścieżki. Autor, samym jej tytułem, z jednej strony prowokuje czytelnika do dialogu, wymiany spostrzeżeń, z drugiej, z premedytacją, chce ograniczyć jego pole odbioru, zaznaczając, że wiersze mają już ustalony kierunek i wszelkie argumentowanie innych poglądów tego kierunku nie zmieni. Taka dyskusja jest jednak wskazana, bo główny przekaz zbioru uwikłany jest w wiele sytuacji.
Wiersze Tomasza Ważnego nie są nieruchomymi obrazami utrwalonymi w głowie podmiotu. Można powiedzieć, że podróżują, poszukują momentów i zatrzymują się wówczas, gdy coś przyciągnie ich uwagę na tyle, by poświęcić temu czas i kolejne wersy. Zauważyć można, że podmiot stara się zatrzymać w sytuacjach, które, w pierwszej chwili, są mało zrozumiałe, żeby nie powiedzieć, mało znaczące, jak chociażby „dźwięk rowerowego łańcucha” ([nie chodzi nawet], s. 14), informacja o poszerzaniu ulicy czy parasol w ogródku piwnym. W ten sposób bohater stosuje kamuflaż dla prawdziwego obrazu ukazanego w wierszach, chwilowo nawet drwiąc z odbiorcy:
„odzwyczajona od myślenia że kiedy patrzysz i widzisz
to widzisz na co patrzysz
poczułaś niepewność…” ([widziałaś dzisiaj słońce], 15),
by pokazać mu jego wyuczony sposób odbioru świata, brak zainteresowania tym, co nie jest głośne, co nie wzbudza spojrzenia tłumu. Człowiek jest zaprogramowany na wyłapywanie istotnych rzeczy, by nie zostawać w tyle, a tak naprawdę „…W pojmowaniu chodzi o dystans. / … / Posłużyć się nim to coś więcej, / niż rozebrać dotykalne rusztowanka” (SZYBSZY RUCH, s. 9), to zachować równowagę pomiędzy odbieraniem rzeczy ważnych dla ogółu i rzeczy istotnych dla jednostek, stąd stawiane pytanie i stwierdzenie:
„Dlaczego nigdy, choć czasy wielkie,
nie powołano takiego dnia: pod liśćmi?
Pomyślcie: ile rzeczy, jakby spoza rzeczy,
można zrobić w taki dzień!...” (j. w.).
Zwrócenie uwagi na taką błahą sprawę ukazuje, w postawie podmiotu, istotę odbierania świata. Jego zmysły są wyczulone na drobiazgi, nie fiksują się ogólnym obrazie:
„Piła pracuje w parku, potyka się
o drzewa, ale moje uszy szum
biorą za coś innego, za coś innego biorą
rzeczy rzeczy i żyją życiem
pucybuta wśród bosych” (TRAP, s. 49).
Podmiot wciąż przemieszcza się pomiędzy, właśnie początkowo, mało istotnymi rzeczami, by nadać im większe znaczenie, a „Ruch to potęga. Robi myśli i można / przysiąc, że coś jest jednak prawdziwe” (ETYKIETY, s. 17). Z tego też powodu, w wierszach Tomasz Ważnego, pojawia się głos kobiety. Można się sugerować, że to głos matki, który chce dodać podmiotowi pewności w jego wędrówkach. Pokazuje mu, że właśnie w takie roli go widziała i chciała dać mu cały świat, nie tylko ten pod nosem:
„zanim nastał świat
obiecałam ci tak wiele tak wiele
(…)
chciała tylko móc rzucić ciebie
w jakąś głośniejszą dal” (O MAMACH Z INNYCH CZĘŚCI ŚWIATA, s. 40).
Jednak jej (przyjmujemy, że to matka) rola nie skupia się tylko na dodawaniu bohaterowi skrzydeł. Czytając:
„nic więcej poza tym że przejdą przez nas
liście śniegi słońca błota traktaty i nikt
nie odważy się przeczytać ich na głos” (j. w.)
można przyjąć, stawiane społeczeństwu, zarzuty braku zrozumienia dla dostrzegających więcej, chęć włożenia ich w ramy tego, co społecznie akceptowane, i tym sposobem zamknięcie im ust, by nie mówili o dostrzeżonych szczegółach:
„Mogę powiedzieć: wy,
mogę powiedzieć: ja,
schować wszystko pod język
albo nie wszystko schować.” (Z PSEM, s. 44)
To jest moment podjętej z czytelnikiem rozmowy, w której ma on sam sobie odpowiedzieć, czy taki stan akceptuje, czy jednak jest mu przeciwny, bo „jeśli to potrwa, zostaniesz na pustkowiu,/ po tobie tylko pustkowie…” (OGLĄD, s. 47).
Co ciekawe, cały zbiór, to nie tylko wytykanie braku spostrzegawczości. Czytając, odnosi się wrażenie, że podmiot Tomasza Ważnego, w swojej wędrówce, szuka usprawiedliwienia dla wspomnianego braku spostrzegawczości, zwracając uwagę na istotny szczegół, który powoduje, że człowiek staje się bardziej wyczulony i zaczyna doszukiwać się wyjaśnień:
„Ten wiek, że po dłuższym kucaniu wstajesz
z zawrotami głowy, raczej kręćkiem, przypominasz
sobie całą historię świata, czyli własne życie,” (KORESPONDENCJA, s. 53).
To moment, do którego każdy musi dorosnąć. Oczywiście, można przyjąć, że jest to tylko umowne podejście do wieku, zdecydowanie ważniejsza jest dojrzałość psychiczna, emocjonalna, która nakazuje szersze spoglądanie na świat.
Nawiązując do tej dojrzałości i biorąc pod uwagę, wspomniany na początku, dystans, poeta pokazuje, że nie jest obojętny również na rzeczy ważne, duże, zauważone w przestrzeni świata, bo nie można popadać ze skrajności w skrajność. Jednak Ważny wykorzystuje to, by zwrócić uwagę na dwie ich strony. Pojawiają się wiersze zwracające uwagę na wydarzenia historyczne, jak choćby na utworzenie, w marcu 1939 roku, Protektoratu Czech i Moraw dającego Czechom namiastkę ich państwa z prezydentem, rządem i niewielkimi siłami zbrojnymi, gdy, tak naprawdę, władzę w kraju sprawowali Niemcy. Chcąc zachować szczegółowe spojrzenie na sytuację, ukazany został złudny obraz bezpiecznej, niezniszczonej Pragi, kiedy wokół niszczono kulturę czeską i eksterminowano Żydów:
„… Jaka szkoda, że tchórzliwa
ucieczka na stronę wygodnego spokoju nie czyni
niczego, co by nas wyjaśniło choć trochę” (PIOSENKA DZIEWCZĄT Z MAŁEJ STRANY, s. 38).
Autor przedstawia zatracenie się w tym złudnym odbiorze wolności do tego stopnia, że nikt nie zauważa, że „… Idziemy na drinka, / żeby wieczorem powtórnie / pójść na całość, jakoś / to przełknąć” (j. w.).
W wierszach nawiązano również do sytuacji w Polsce, gdy pierwsze, częściowo, wolne wybory miały dać wiele nowych możliwości:
„Niemi, kiedy ’89, niemi, kiedy ’93.” (CZEMUŚ, s. 31)
a tymczasem historia pokazała, że zagraniczny kapitał przejmował polski przemysł, a „Porozumień nie urządzają pisma / dosłowne.” (j. w.) Rok 1993 również przymknął oczy Polaków. W kraju miał miejsce wyścig przedwyborczych obietnic, mających pozytywne i negatywne skutki. Polska otrzymując jednocześnie oddawała coś w zamian. Polacy dostali poczucie wolności i decyzyjności, pozwalając na ingerencję podmiotów zewnętrznych. Zapewne korzyści i strat można byłoby wypisać więcej.
Nie powinno się również obojętnie przejść obok trzech wierszy, listów, zaprzyjaźnionego Internauty z Mariupola, które ukazują sytuację na Ukrainie. Biorąc pod uwagę datę wydania zbioru, utwory nie dotyczą trwającej obecnie wojny, a wydarzeń wcześniejszych, gdy miały miejsce działania zbrojne w Donbasie, kiedy „Mądra, pracowita śmierć nie zawiedzie nikogo” (UŚPIENI, s. 30). Te wiersze to nie tylko relacja świadka wydarzeń, ale przede wszystkim człowieka, który musiał odnaleźć się w innek rzeczywistości, gdy „… Miłość i śmierć / kończą się tak samo…” (OSACZENI, s. 13). Wiersze to nie tylko suche fakty. Przepełnione zostały uczuciami towarzyszącymi w tamtych chwilach:
„Nie mam pretensji
Po pierwsze nie mieć pretensji. Robi się wtedy lżej w głowie
i kieszeniach. To jak odgrzebać wolność i do reszty
polubić…” (PRZEMIENIENI, s. 48).
Utwory stały się mocnym argument w dialogu pomiędzy czytelnikiem a podmiotem, czy samym autorem. Ważny wstawiając te wiersze w różnych miejscach, zachował, u czytelnika, komfort postrzegania, by nie do doszło do wspomnianego zafiksowania się na jednym kierunku patrzenia. Pokazana została potrzeba reakcji, a nie obojętność świata, gdy pada pytanie:
„Czy dzisiaj listy jeszcze potrafią
docierać do sedna? Jak zapatrują się na nie bieżące
umowy między narodami?...” (OSACZENI, s. 13)
Poeta udowodnił, że jego pisanie jest szerokokątne, potrafi patrzeć dalej i nie podlega żadnym ramom. To uzupełnienie zbioru, o nawiązanie do wydarzeń historycznych, stanowi dopełnienie całości. Autor wierzy, że jeżeli wcześniejszy przekaz nie został zrozumiały, to w ten sposób widoczna jest potrzeba dostrzegania szczegółów.
Książka Tomasza Ważnego wypełniona jest po brzegi treścią, co powoduje, że kierunek odbioru może być różny, a sam tytuł, do tej złożoności, nawiązuje. Emocje przeplatające się w wierszach, w momencie czytania, silnie dają o sobie znać, przez co zbiór buzuje w głowie odbiorcy i nie pozwala mu iść jednym obranym kierunkiem. Tak naprawdę, już na samym początku, poeta wyjaśnia, dlaczego podmiot jest ciągłej, poszukiwawczej podroży:
„Spróbujmy nie znaleźć w tym wyjścia.
Przyjdzie później, najmniej wspólne, a ja
przez ten cały czas chciałem wam zatrąbić
że gdy znajdę miejsce bez niczego,
co mogłoby zatrzymać człowieka
- zostanę w nim”(HALO, HALO, s. 7)
jednak dopiero po przeczytaniu całości, czytelnik może wrócić do pierwszego, w książce, wiersza i to wyjaśnienie zauważyć.
Tomasz Ważny sprowokował czytelnika nie tylko do rozmowy, ale przede wszystkim do rozważania wszelkich pojawiających się argumentów i choć nie jest łatwa lektura, to warta przeczytania, a przede wszystkim poznania.
Tomasz Ważny, BĘDĄ MI MÓWIĆ (Wydawnictwo j, Wrocław 2021, s. 64)