Czyste myśli w brudnych wierszach
Zbiór Roberta Skrzypka „brudne wiersze”, składa się z 46 utworów. Właściwie, już na samym początku, mogę powiedzieć, że są to wiersze z męskim uderzeniem pięścią w stół. Co znaczy owo „brudne”? W odniesieniu do poezji znajdującej się w tym zbiorze, może znaczyć dosłownie wszystko, wykorzystując do określenia wszelkie synonimy tego słowa. Twarda poezja, podszyta jest jednak pragnieniami, wspomnieniami, czy nawet rozliczeniem się z wydarzeniami. Nie są to jednak tkliwe wersy. Skrzypek nie tylko przeprowadza czytelnika przez świat widocznych codziennie elementów, sytuacji na pozór prostych, ale dostarcza mu również wielu przemyśleń, pozwalając miejscami odczuć żal za upływającym czasem, który chce zobrazować.
Autor świetnie bawi się słowem, przenosząc czytelnika w „…takie miejsca gdzie umierają wspomnienia”. Wprawdzie utwór „Sobota” nie jest pierwszym, a wręcz praktycznie jednym z ostatnich wierszy, jednak uznam go za przewodnik do całości. Umieszczony, pewnie w przemyślany sposób, na końcu zbioru, pozwala czytelnikowi, który jeszcze nie dopatrzył się małych elementów, szczegółów, by powiązał wszystko w jednolity obraz. W całym zbiorze znaleźć można mnóstwo odnośników do dawnych czasów, które minęły w „spóźnionych godzinach pociągach okresach / zdjęcia zlane bielą i czernią” /wiadomość/. Elementów pokazujących uciekające wstecz myśli jest bardzo dużo. Już samo wspomnienie czarno – białych zdjęć, może być odniesieniem do nietrwałości wydarzeń w życiu człowieka, tak jak nietrwała bywa barwa na fotografii. Zaznaczyć należy, iż autor kilkukrotnie to tego typu fotografii nawiązuje. Oczywiście, można to uznać za przypadek lub sentyment do elementu, jednak odnoszę ten zabieg, za sposób autora na przeskok czytelnika z tego co tu i teraz do tego co było. Bo przecież ludzka pamięć to swego rodzaju album. Nad przemijającym czasem nie można niestety zapanować, ale chęć powrotu do przeszłości, choćby w myślach, jest autorowi bardzo bliska i chce to pokazać swojemu czytelnikowi mocno zaznaczając „mamy znów po osiemnaście lat” /dym i muchy/. Dzięki wspaniałemu igraniu słowami każdy czytający znajdzie takie właśnie elementy, bezpośrednio pasujące w odbiorze indywidualnie tylko jemu.
Bardzo ważnym zabiegiem autora jest wykorzystanie, w całym zbiorze, symboliki do pokazywania zabiegów mających na celu wywołanie sentymentalnych wspomnień. W utworze „Poranek” wyraźnie zaznaczone jest uciekanie czasu, albo niestałość sytuacji. Każdy w swoim życiu ma wspomnienia, które wywołują emocje, tak jak we wspomnianym wierszu „Przyjemna powtórka końca lata. Kilka / wywołanych zdjęć. Historia miłości / malowana w szarościach, tylko namiot / w kolorze wina…”. Gdyby nie został dodany kolor tego namiotu, czytelnik miałby zwykły, prosty przekaz. Jednak kolorystyka rzucona przy szarym obrazie wywołuje dreszcz. Czerwień – czym jest? Biorąc pod uwagę odwoływanie się do wspomnień nawiązałabym tym kolorem do „Fausta” Goethe, gdzie przede wszystkim symbolizuje on młodość, wigor i radość, ale może być też odzwierciedleniem obłędu. A czy pierwsza miłość, pierwsze miłośne uniesienia nie są dla człowiek swego rodzaju opętaniem. Tym bardziej, że autor zaznacza oddanie temu zatraceniu. Słowa „chcę być…/…drogimi kosmetykami na półce w łazience / patrząc kiedy się rozbierasz…” /chcę być/ pokazują, jak bardzo te pragnienia w człowieku siedzą. To jakby ten kolor wina z poprzedniego utworu przybrał postać prowokacji. Z czasem wiele z tych emocji przemija, „zapach perfum ginie w jesiennym swetrze” /sweter/. Jesień może być w wierszach Skrzypka momentem wystudzania emocji, być może przechodzenia nad nimi, to również właśnie nawiązanie do przemijania. Znów pozostają tylko epizody oraz symbolika. Odczytywanie tej właśnie symboliki autor pozostawia czytelnikowi, który może mu zarzucić „zostawiasz mi wiadomość / w butelce” /niedziela/. Tutaj przypomniała mi się powieść Nicholasa Sparksa „List w butelce”, gdzie zostaje zadane bardzo trafne pytanie, które można zadać również w odniesieniu do tomiku wierszy Roberta Skrzypka, a mianowicie „- Życie często okazuje się inne, niż oczekiwaliśmy, prawda?”. Czy nie tak właśnie jest z poezją Skrzypka. Śmiem twierdzić, że właśnie tak jest. Każdy kolejny utwór, czytany pierwszy raz, jest zbiorem słów, prostych. Tak jak wspomniałam na wstępie, widzianym twardo stąpającym męskim okiem, jeżeli można użyć takiego określenia. Natomiast, po zagłębieniu się w sens tych prostych słów, przesuwają się czytelnikowi całkiem inne obrazy.
Biorąc pod uwagę przemijalność w wierszach Roberta, nie przeczytamy tkliwych tekstów. Autor, jakby nie do końca, chce pokazać aprobatę dla upływającego czasu. Niby wszystko jest zgodne z zasadą istnienia, ale pozostaje żal i złość. Szczególnie jeśli jest to związane z przeminięciem czegoś wbrew naszym oczekiwaniom. Prawdą jest, że nikt nie jest zadowolony z uciekającego nam czasu, ale w poezji Skrzypka ta złość wiąże się z minięciem czegoś, co powinno trwać i co pozostawia „w sercu ból i stan przedzawałowy” /szuflada przestała oddychać/, bo nie mieliśmy żądnego wpływu na dalszy rozwój sytuacji. Robert pozwala czytelnikowi, by ten sam doszedł do tego wniosku, podaje mu jednak wskazówki, naprowadza go lub mówi wprost „świat wokół / nas krzyczał kolorowymi reklamami, my nie / mieliśmy już na to wpływu” /Tamten dom/. Nie pozostawia czytelnika z pytaniami, jakie rodzą się w głowie, bez odpowiedzi. I tutaj znów mogę nawiązać do wiersza, który uznałam za drogowskaz. Każdy powinien wykorzystywać momenty i nie odkładać ich na później, z zasady twierdząc, że jeszcze będzie czas, bo „potem będzie już na wszystko za późno” /sobota/. Cały zbiór wierszy może być więc pouczającym drogowskazem.
Jaka jest więc poezja Roberta Skrzypka? Na to pytanie najlepiej odpowie sobie każdy sam, po zagłębieniu się w wiersze autora. Zapewne Robert dał w tym zbiorze czytelnikowi możliwość analizy własnych doznań. Tak więc te „brudne wiersze” mogą mieć różne obrazy. Podobnie jak interpretacja okładki tomiku, wykonana przez Monikę Lisiecką.
Sylwia Kanicka
recenzja ukazała się dzięki współpracy ze Współczesną Polską Poezją