• 22 Październik 2019

Coleoptera

Anna Musiał

  • Wydawnictwo:
    Fundacja Duży Format [ Inne tytuły tego wydawnictwa ]
  • Miejsce i data wydania:
    Warszawa 2018
  • ISBN:
    978-83-64530-76-0
  • Format:
    148x210 mm
  • Ilosc stron:
    40
  • Rodzaj:
    poezja
  • Oprawa:
    miękka
  • Gdzie kupić:
    https://bonito.pl/wydawnictwo/fundacja+duzy+format/0
Paweł Majcherczyk

Utracone korzyści

 

Co odczuwają kobiety, gdy są w ciąży? Wiele z nich ma obawy, że urodzą dziecko z chorobą, upośledzeniem, zaburzeniem... A jak czuje się kobieta, która - w wyniku poronienia - traci swe dziecko? Najnowsza książka poetycka Anny Musiał Coleoptera porusza ten wrażliwy temat, starając się przynajmniej po części odpowiedzieć na powyższe pytania.   

Po przeciętnych treściach poetyckich Michała Kozłowskiego (Wkrótce będziemy na ty, 2018) i Mariusza Jagiełły (Zdania proste rozłożone, 2019), z nadzieją na coś lepszego, sięgnąłem po najnowszy tomik Musiał. Coleoptera liczy 30 wierszy, utwory cechuje spójność: przeplatające się motywy, ramy czasowe. Książka opowiada relację pary damsko-męskiej. Podmiot liryczny raz jest kobietą, raz mężczyzną. To także, a może przede wszystkim, opowieść o poczęciu, rozwijaniu się, i w końcu śmierci dziecka (tytułowej coleoptery, czyli z łać. chrząszcza). W tomiku można zestawić kilka istotnych relacji m.in.: matka-ciąża-dziecko, matka-poronienie, matka-aborcja, kobieta-mężczyzna. Wszystkie zestawienia są od siebie zależne, z jednej strony targane wielkimi emocjami, a z drugiej bije próżność, obojętność i chłód, czyli ta emocjonalność, którą zwiemy ambiwalencją. W tekstach Musiał nie tylko uwydatniona jest natura psyche, ale istotną rolę odgrywa ciało, cielesność. Tragedie związane z ciążą, poronieniem, są opisane w dwóch, mocnych tekstach Opowieść oraz w tytułowym wierszu Coleoptera, chyba najlepszym w tomie, czytamy:


„usunęłam dziecko. wymazałam z pamięci

z pierwszej strony kalendarza. Nic się nie zmieniło, nie stało,

nie zdarzyło i myślę teraz, że więcej się już nie zdarzy.

istniejące i szare. bulgoczące niczym piana w garnku

z gotującym się mięsem i jak to mięso, bez kości i ości,

poszło w niepamięć”

 

W drugiej strofie podmiot przybliża swoje odczucia i konsekwencje:

„nie uderzyło mnie dojmujące poczucie wstydu. brak

poszanowania tylko wieczorem, kiedy moje stopy znów

wędrowały przez pustynię sufitu, stanęło przede mną nagie

stanęło i patrzy. i mówi: >>nie jestem, aż tak ładna<<. i płyną

po niej wszystkie moje niewypłakane. i pełzną po niej –

dochodzą już do gardła”.

Autorka opis zdarzeń zawiera w tytułach, gdy tylko je przetłumaczymy z łaciny, wyłania nam się proces narodzin dziecka, chęć posiadania wspólnego ciepłego domu, posiadania męża, który zaopiekuje się dzieckiem, żoną. To także ukazanie krok po kroku poczęcia, kształtowania się dziecka w brzuchu. Ale również myśli natrętne, opór psychiczny, usunięcie lub śmierć. Utracone nadzieje, omamy, a także przejście w codzienność. Co się kryje w tytułach, zerknijmy na kilka z nich: Nasciturus (łac. „mający się urodzić”), poecile montanus - czarnogłówka zwyczajna (budowanie wspólne gniazda przez samiczkę i samce); Coleoptera — chrząszcz, który przechodzi przeobrażenie zupełne, w kolejności: jajo, larwa, poczwarka, owad dorosły (warto dodać, że to jedyny tytuł pisany wielką literą),  reaktancja (opór psychiczny), lucrum cessans (utracone korzyści) i neutralizacja. 

Należy podkreślić, iż jakaś linearność (miesiące) została zachowana. W wierszu obraz nienarodzonego dziecka, usunięcia dziecka, przeżyć matki jest jednym z najsilniejszych punktów tomu. Swą stylistyką Anna Musiał przypomina mi, w niektórych wersach (nie wierszach) poezję Kamila Wajera. Drażni mnie nieco tendencja posługiwania się tymi samymi czasownikami (metaforami): „pleciemy palce i języki, i będziemy je splatać” („dziewczynka ze stetoskopem”), „a teraz patrz, nasze włosy splatają się w jeden warkocz” (aurora borealis), „dzieliły nasze palce od poplątania” (marcowe gody), „snułam palce w plątaninie ściegów” („wiem, że nie chcesz o tym mówić”).

Porównując Pandemonium do tomu Coleoptera można wyjść z założenia, iż Musiał nadal czuje się dobrze w wierszach: przytłaczających, smutnych, emocjonalnych. Trzeba uważać na tę stylistykę, ponieważ łatwo one pospolicieją przez swą wtórność. Na szczęście wiele wierszy Musiał to nie emocjonalna papka młodej poetki, są dźwiękiem silnego zachwiania emocjonalnego, wizjami rozłamania osobowości, także refleksją nad uczuciami po aborcji czy poronieniu (depresji poporodowej). Temat uważam za dość innowacyjny w polskiej współczesnej poezji.

Nie jestem zwolennikiem (niewolnikiem?) tematyczności całego(!) tomu poetyckiego, iż każdy wiersz się zazębia... powieść ma fabułę, a tomik powinien przede wszystkim mieć dobre wiersze... oczywiście, niekiedy jest to mądre, potrzebne, i przemyślana w taki sposób książka poetycka nabiera na wartości, ale takich tomików jest mizernie mało. Dlatego jestem zwolennikiem przede wszystkim bardzo dobrych tekstów, a w tomie Coleoptera jest ich kilka. Dlatego polecam tę książkę, dla tych świetnych wierszy, które (jednak) tworzą spójną, tragiczną całość, wtedy dosyć śmieszne porównanie: „twoje palce z szybkością Pendolino stukające w klawiaturę” i inne słabsze wersy poetyckie będzie można autorce wybaczyć.  

 

Paweł Majcherczyk  — autor tomu poetyckiego Ponieważ (Nowa Ruda 2018). Publikował eseje, recenzje m.in. w Twórczości, Odrze, Charakterach, Projektorze, Wyspie, eleWatorze. 

 

Powrót