"Kosmiczna świadomość a żywot jętki" by Przemysław Kuliński
W "Czasie jętki" Rafał T. Czachorowski próbuje się zmierzyć z jednym z najważniejszych i najstarszych problemów literatury: w jaki sposób uchwycić przemijalność rzeczy w słowach? Wydawać by się mogło, że tego rodzaju przedsięwzięcie wymaga więc jakiejś zupełnie nowej jakości, którą implikowałaby poetyka dzieła. Nic bardziej mylnego – przynajmniej tak zdaje się odpowiadać Czachorowski. Autor w swoim zbiorze prozatorskich miniatur pokazuje, że terminował u kilku pisarskich mistrzów, że przywołam w tym miejscu chociażby Herberta czy Białoszewskiego, ale ta lekcja rzemiosła została solidnie odrobiona, a przede wszystkim z wielką pokorą. Tę ostatnią rozpoznać można również w formie utworów zawartych w książce – fundowanej przez oszczędną stylistykę i precyzję formułowanych myśli.
Niezwykłe okazuje się spojrzenie Czachorowskiego na temporalną problematykę. Dokonuje on w zasadzie parafrazy Pascalowskiej formuły, będącej metaforą ludzkiej egzystencji: najwątlejsza, choć „myśląca trzcina” zostaje tu zastąpiona przez niepozorny gatunek owada (tytułowa jętka), którego dorosły osobnik częstokroć nie dożywa następnego dnia. W myśleniu o tym, co znaczy egzystować, odsłania się z pozoru niezauważalna korelacja: wartości zjawisk i powinności literatury, gdzie akt literackiej kreacji będzie odsłaniał niepowtarzalność świata materii ożywionej i nieożywionej, bez względu na rządzące nimi prawa, które w dużej mierze są kategoriami mechanistycznego opisu natury. Czachorowski niejako przekonuje, że istnieje inny sposób prowadzenia narracji o rzeczywistości, w którym kluczową rolę odgrywają: przygodność, niepowtarzalność, naiwność w sposobie dziwienia się światu, ale również w sposobie patrzenia nań.
Utwory pomieszczone w Czasie jętki opierają się jednak jednoznacznej klasyfikacji gatunkowej. Silnie zdialogizowane sceny mieszają się tu z delikatnie zaakcentowanymi solilokwiami, realistyczna aura podszyta jest gdzie indziej purnonsensowym humorem, sensualność detalu ustępuje miejsca surrealistycznym rekwizytom. Czachorowski różnicuje także sposób opowiadania w swoich utworach: zaledwie w kilku pozwala sobie na prowadzenie pierwszoosobowej narracji, zdecydowanie jednak przestrzeń wypowiedzi wypełnia narrator auktorialny, który wprowadza czytelnika w świat bohatera większości próz – Piotra. A jaki właściwie jest ten świat? Przede wszystkim: efemeryczny, przejściowy, ulotny, w którym egzystować to znaczy dokonywać nieustannych wyborów, co doskonale wyraża się w utworze Jak Piotr uzyskał kosmiczną świadomość: W pewnym momencie uświadomił sobie, ile miliardów lat istnieje kosmos i że przy tej zawrotnej liczbie dziwnie wygląda czas istnienia Ziemi, nie mówiąc już o ludzkości – która podobna jętkom – w tej sytuacji jest śmieszna […] Czy w tym czasie jętki, w którym dane jest mu egzystować, warto jest przejmować się takimi rzeczami?
„Obsesja” Czachorowskiego, w której realizuje on założenie „uchwycenia nieuchwytnego”, zauważalna jest nie tylko na poziomie warstwy narracyjnej, ale również w precyzyjnym określaniu miejsca oraz czasu powsta(wa)nia tekstów. Poza pewną praktyką pisarską, uprawianą z lubością chociażby przez Rilkego czy Mandelsztama, widziałbym w tym zabiegu zawarcie pewnego kodu pamięciowego: dokładność zapisu pozwala na rekonstrukcje kontekstów towarzyszących aktowi literackiej kreacji. I wreszcie – pamięć pozwala na utrwalanie doświadczeń, które w swej istocie są absolutnie niepowtarzalne, wyjątkowe pomimo swej prozaiczności, co przedstawia się np. w utworze Ta w płaszczu: "Zniknęła za rogiem. I właściwie tyle. Ale zdał sobie sprawę z tego, że więcej jej już nie zobaczy. Tej w płaszczu, z nagimi łydkami i w kapciach. Biegnącej. Może to któraś z jego sąsiadek widywanych codziennie. Ale ta przed chwilą była jedynie w swoim rodzaju. Nieznacząca, ale..."
Najciekawsze wydają mi się jednak te propozycje, w których Rafał T. Czachorowski rezygnuje z kategorii referencyjności w swoich tekstach i szkicuje opowieści, w jakich groteska i dowcip stają się formą zgrabnego nośnika dla – pozornie jedynie – trywialnych treści. Mam tu na myśli chociażby takie miniatury jak: Bezdomny, Poezja i doping, Muza czy Bajka dla niegrzecznych chłopców. Szczególnie efektowny wydaje się sposób, w jaki poeta operuje ironią (czasem również autoironią), doskonale rozpoznawalną w prozach, które należałoby potraktować jako teksty autotematyczne. Poza wspomnianymi już wcześniej Muzą oraz Poezją i dopingiem sytuowałyby się w tym nurcie takie utwory jak: Korekta, Znowu te włosy czy Grafoman. W tym ostatnim autor Powidoków zręcznie wykorzystuje parodię wizerunkową, demaskując w ten sposób swoiste pozoranctwo estetyczne: "Pisał poszczególne litery, które – nielogicznie złączone – miały dla niego sens, magiczną moc. Po godzinie spędzonej przy kawiarnianym stoliku, zapisawszy sześć kartek, wstał i wyszedł na ulicę. Już spokojny, oczyszczony. Ubrany w utkaną z małych, złączonych ze sobą znaczków kolczugę."
W "Warsaw underground" natomiast Czachorowski pokazuje coś zgoła innego – na czym miałaby/mogłaby polegać rola prawdziwego artysty: „Największy-warszawki-underground cieszył się i śpiewał, i okropnie grał na swojej gitarze, i było mu dobrze w jego przejściu podziemnym w okolicach Marszałkowskiej”
Pozostaje mi zatem wyartykułować jeszcze jedno pytanie, które wkradło się do mojego myślenia o Czasie jętki już po pierwszej lekturze tomu: czy ta książka posiada swojego czytelnika modelowego? Ten naiwny dylemat wyrasta z przeświadczenia, że prymarną właściwością tekstów pomieszczonych w tym zbiorze pozostaje to, że domagają się one od odbiorcy uważnej, „zwolnionej” lektury. Może się więc wydawać, że w świecie zdominowanym przez dynamiczny marketing treści, którego kluczowe mechanizmy stanowią slogan i lead, Czachorowski proponuje coś zgoła karkołomnego i nieprzystawalnego do „obowiązujących” reguł. Podkreślałem już wcześniej zwięzłość i oszczędność stylistyczną utworów poety, ale to jednak wciąż „za dużo”, jeśli brać pod uwagę coraz śmielej wprowadzaną do obiegu literackiego politykę bezwzględnej redukcji tekstu.
Z drugiej strony, „czy w tym czasie jętki”, w którym dane jest egzystować, „warto jest przejmować się takimi rzeczami”? (Jak Piotr uzyskał kosmiczną świadomość).
Rafał T. Czachorowski "Czas jętki", Fundacja Duży Format, Warszawa 2015. Recenzja publikowana w elewatorze nr 16 (2/2016)