• 15 Wrzesień 2016

Grawitacja Myśli

Przemysław Mańka

  • Wydawnictwo:
  • Miejsce i data wydania:
    Kraków 2016
  • Format:
    A5
  • Ilosc stron:
    95
  • Rodzaj:
    Poezja
  • Oprawa:
    twarda
  • Sugerowana cena:
    Cena
  • Gdzie kupić:
    Gdzie kupić
Zdzisław Antolski

Wszechświat Miłości

Język poetycki Przemysława Mańki jest nieco chropowaty, wersy często urywane w niedopowiedzeniach, bo jego wiersze wymagają emocjonalnego zaangażowania się czytelnika po stronie autora. Na przykład w wierszu „Do świtu

To porankowi przystoi

że większość śpi

niektórzy wracają

by inni mogli iść do pracy

porankowi wypada obudzić

gdy słońce stęsknione wstaje

gdy kot czy pies miauczy lub piszczy

wypada wtedy nakarmić świat (…)

by zjeść choć raz

wspólnie na pól

kromkę posmarowaną

tobą i mną

poranną filozofią

Oczywiście, nie ma takiego poety, który nie czerpałby tematów ze swojego życia, jednak w przypadku Mańki są to zapiski na gorąco, z poszczególnych dni, a nawet godzin i minut. Mańka zapisuje natychmiast swoje myśli, kiedy tylko one się pojawiają, to widaż z jego wierszy, stąd ich pozorny chaos i jakby niezbornośc.

Wiele wierszy poświęconych jest samotności, jaką przeżywa bohater:

Jak mam opisać krzyk

płacz nocy kiedy zasypiam

do cna samotny po ciemność

ptaki rozśpiewane

jeszcze samotne

które zbudują więcej niż gniazdo

gdzie wykluje się życie (…)

(Nocnie)

Fascynacja Wszechświatem ma rodowód stricte romantyczny, wystarczy przypomnieć sobie tylko słynne strofy Mickiewicza;

Ja mistrz!

Ja mistrz wyciągam dłonie!

Wyciągam aż w niebiosa i kładę me dłonie

Na gwiazdach jak na szklannych harmoniki kręgach.

To nagłym, to wolnym ruchem,

Kręcę gwiazdy moim duchem.

Milijon tonów płynie; w tonów milijonie

Każdy ton ja dobyłem, wiem o każdym tonie;

Zgadzam je, dzielę i łączę,

I w tęcze, i w akordy, i we strofy plączę,

Rozlewam je we dźwiękach i w błyskawic wstęgach. -

Miłość to najpotężniejsza siła we Wszechświecie, zapewnia życie wieczne, bowiem  jak gdzieś napisał Mańka, do swojej heroiny,  że z powodu miłości są „w zasadzie nieśmiertelni”. Pod tym jednym względem, ale zasadniczym,  miłość z wierszy Mańki, różni się od znanych nam kanonów miłości romantycznej.  Otóż u klasyków, w miłości romantycznej, po okresie euforii i zachłyśnięcia się uczuciem, i po nieuchronnym rozstaniu (bo miłość romantyczna jest ze swojej natury – nieszczęśliwa) następuje okres depresji i rozpaczy. U Mańki miłość i euforia trwają nadal, mimo rozstania. Mówiąc lapidarnie, a nawet wulgaryzując nieco, można powiedzieć, że obiekt miłości odszedł, ale sama miłość pozostała i ma się nieźle, a nawet kwitnie. Jest to zupełnie nowe rewolucyjne podejście do tematu miłości romantycznej, zupełnie obce Petrarce, czy Gustawowi z „Dziadów”.

Chociaż z drugiej strony, może ono oznaczać lęk przed dojrzałym związkiem, przed odpowiedzialnością, znużeniem i rutyną? A także, nie daj Boże, wychowaniem krnąbrnego potomstwa? Bohater wierszy Mańki woli przeżywać tylko początkową, euforyczną fazę uczucia.

Jak sam Przemek wyznał w jednej z licznych swoich wypowiedzi na portalu Liternet, zaatakowały go w życiu trzy potężne żywioły, najpierw Miłość, potem Wena poetycka, a następnie Schizofrenia. Wszystkie trzy zostały opanowane, ale nadal są w jego życiu obecne i nadają mu kształt oraz treść. Po ataku Miłości pozostało mu przekonaniu,  że jest to pierwsza zasada Wszechświata, która porusza ludźmi i planetami a nawet całymi galaktykami. Druga siła to Wena poetycka, która za sprawą wcześniejszej miłości, kazała mu pisać bez opamiętania setki wierszy, dzięki czemu osiągnął dzisiejszy poziom, dorobił się własnego języka, swojego stylu wypowiedzi, ale nadal pisze regularnie, codziennie. Jest jakby kronikarzem swojego stanu ducha, bo opisywania banalnych zdarzeń z codzienności unika, uznając, że wiersz powinien mówić o sprawach wzniosłych, najwyższej wagi.

Język poetycki Mańki jest, jak już powiedziano, chropowaty, ułomny, styl często kuleje, dużo powtórzeń i wielu ludziom to się nie podoba. Do języka Mańki trzeba się przyzwyczaić, żeby go polubić, choć z rzadka pisze olśniewające wiersze. Wreszcie trzecia siła, najbardziej destrukcyjna, to Schizofrenia. Po jej ataku został odnaleziony w podkieleckim lesie, z raną brzucha. Odratowany, w szpitalu w Morawicy, zaczął publikować na portalu Liternet, gdzie go poznałem, a wtedy okazało się, że jest moim trochę dalszym sąsiadem na osiedlu Czarnów w Kielcach, z widokiem na klasztor na świętej górze Karczówce. Schizofrenia też przyniosła mu dużo surrealistycznych obrazów, na przykład listy od Boga spadające z sufitu i pozwoliła na podróże międzygalaktyczne, stąd też jego fascynacja Wszechświatem

Mańka często w wierszach narzeka na swoją samotność, ale wielu innych cieszy się z tej samotności, która najwyraźniej mu służy. Nie robi zresztą nic, żeby zmienić ten stan rzeczy, mieszka z matką i zawsze jakąś pracę, z przerwami, znajdzie. Jest egocentrykiem, przekonanym o bezwzględnej słuszności swoich racji, i miałkości argumentów swoich adwersarzy, co przysparza mu wrogów. Na portalu bezwzględnie atakuje innych i sam jest atakowany, bo taka jest natura internetowych poetów. Ma swojego stałego wydawcę, Mieczysława Mączkę z i wyd. Miniatura w Krakowie (omawiam właśnie piąty zbiór wierszy mańki, a czwarty wydany w Miniaturze) i czegoż więcej chcieć od życia?

Jeszcze powrócę do stylu Mańki. Otóż swoje wiersze pisze, jakby chciał coś opowiedzieć kumplowi.  Natomiast w przypadku „Listów do A”, zwraca się wprost do niej, do ukochanej. To jest całkiem dobra metoda i taktyka, a język potoczny, czasem gwarowy, bez większej dbałości o doskonałość wypowiedzi, bo przecież to mowa spontaniczna, jak rozmowa towarzyska.

Choć porozmawiajmy ze sobą

poopowiadajmy o problemach

powspominajmy zmarłych dziadków

ojców i matki

o tym co w sercu trzeszczy w głowie

pogadamy o naszych chorych głowach

twoich i moich – naszych problemach (…)

(W XXI w.)

Często Mańka opisuje swoje mieszkanie:

 

to jest mój sufit

tam chodzą myśli

pojawiają się marzenia

z sierpniową nocą

ubraną mlecznie

w mapę i znaki

galaktyk (…)

(Odwrócony świat)

Albo trochę inaczej:

To są moje cztery ściany

kot zapuka o szóstej

gdy jesienniej ciemno

on nie umie pozostać głodny

(Koniuszkami)

Czuje się, że poeta lubi swoje mieszkanie i swoją samotność z kotem, i pisanie wierszy po wypiciu herbaty z cytryną. (Czasem pisze też nocą, patrz wiersz „Nocne natchnienia”). Nawet nie specjalnie zależy mu na uznaniu czytelników, choć nimi nie pogardza i złości się na nieprzychylne komentarze. Pisze codziennie, głównie rano, po śniadaniu i od razu umieszcza utwór na Liternecie. I tutaj następuje ciekawa historia: Przemek wkleja wszystkie swoje wiersze, i te bardzo dobre i te średnie i te nieudane, jakie mu się nieuchronnie, jak pewnie każdemu autorowi, przytrafiają. Na podstawie tych słabych utworów, wielu ludzi, także tych piszących na Licie, wyrobiło sobie negatywne zdanie o poezji Przemka.

Poza tym wiersze Mańki „lubią papier”, jak on sam się wyraża i najlepiej je czytać w całości, zebrane w zbiorku, wtedy dopiero widać ich siłę. Poszczególne wiersze nie robią takiego pozytywnego wrażenia, nie widać zamysłu całości, jakim jest ukazanie marności ludzkiego istnienia, pychy gatunku ludzkiego, przemijania wszystkiego, fałszu w stosunkach międzyludzkich. Ale za to jest to pochwała Miłości, Autentyczności, i Prawdy.

Dużo to czy mało? Sam nie wiem… Do wierszy Przemka przekonywałem się dość długo, ale w końcu mnie ujęły, właśnie autentyzmem, szczerością, bo Przemek nikogo nie udaje, jest sobą, czasem nieznośnie porywczym, ale chce dobra, poszukuje Miłości i jest szczery. Oczywiście popełnia błędy. Choć czasem jest zbyt apodyktyczny, szalony, zbyt surowo oceniający, złośliwy aż idzie w pięty i człowiek byłby gotów rzucić się na niego z pięściami; czasem bardzo dziecinny, a czasem tak dorosły, że aż to mnie zadziwia. Tak czy siak, nieobliczalny, jak to poeta… Lubi palić papierosy i od czasu do czasu napić się alkoholu, choć nigdy nie jestem pewien, co ma niego większy wpływ: schizofrenia, Rispolept, papierosy, wódka, wiersze Szymborskiej, Różewicza i Herberta, dawna miłość, czy jeszcze co innego?

 Ale chyba najbardziej mnie zadziwia ta jego epopeja Miłości (piszę ją specjalnie z dużej litery), ta wiara w jej potęgę. Miłość- największa siła, najmocniejszy narkotyk, nieważne: czy odwzajemniona, czy nie. Siła życia. To mnie u niego najbardziej zadziwia i najbardziej mi imponuje.

Ja odratowany w chrystusowych latach

widzący znaki na niebie

mówiący w nieznanym języku

który chciałem odgryźć (…)

ja z wlokącą się przy głowie

schizofrenią

bardzo nieidealny

z jeszcze większymi wadami

doceniłem życie.

(Na wspomnieniu)

I jeszcze taki fragment, który mówi o tym, że paradoksalnie leczenie schizofrenii powoduje większą samotność, ponieważ…

Zastrzykiem

ucichli bogowie

gwiazdy stały się nieruchome

ściany nie szepczą

sufity przestały być przeźroczyste (…)

(Lek samotności)

 

Ale też widzący ludzką i swoją małość, o czym tak łatwo zapominamy:

 

mali maleńcy

stawiamy wielkie stopy

na piasku

gdzie przesypuje się

od narodzin

nauki chodzenia

po różne końce

tyciutcy tyci

poznajemy nasz świat

gdzie pod nogami

pcha do ziemi grawitacja

tam pochowają zakopując

resztę co z nas zostało

my

mali maleńcy

(Mali)

Podsumowując chciałbym stwierdzić, że poezja Przemysława Mańki to nie tylko literatura, to także sposób na życie, jego istotne dopełnienie. Bowiem te żywioły, które go zaatakowały: Miłość, Wena i Schizofrenia, muszą mieć jakieś ujście.

Pod względem stylistycznym, formalnym wiersze Przemka często pozostawiają wiele do życzenia, ale są za to rozpoznawalne. Przemek zapisuje i publikuje wszystko, co mu Wena podpowiada, a selekcji dokonuje później.  Podstawową ich cechą, a zarazem wartością, jest, że są prawdziwe, nikogo i niczego nie udają.

…………………………………………………….

Przemysław Mańka „Grawitacja myśli:, Kraków 2016, wyd. Miniatura, s.95

 

 

 

Powrót