zdania (przewrotne) z pozoru proste - rozłożone …
„Zdania proste rozłożone” warszawianina Mariusza Jagiełły (rocznik 1977) to drugi jego tomik po debiutanckim „Człowieku z brudnopisu” (Fundacja Duży Format 2014) . Notabene ocenionym przez kilku krytyków (notka w „Odrze” i „Toposie”), ale w powodzi debiutów - niestety - w pełni niezauważonym. A szkoda! Bo Jagiełło godzien jest uwagi. Pamiętam wieczór autorski Mariusza Jagiełły (bodajże w listopadzie 2013 roku w kawiarence na Ochocie) który prowadziła nieodżałowanej pamięci Wanda Szczypiorska, kilka świetnych wierszy Mariusza Wanda nagrała, co było nie lada wyróżnieniem! Wanda Szczypiorska potrafiła w tej poezji wyeksponować to, co najistotniejsze – odrębny głos. Twardy, męski. Wanda znała się na rzeczy. Głos przedstawiciela pokolenia czterdziestolatków, po gorzkich doświadczeniach transformacji ustrojowej, mężczyzny po przejściach. Człowieka z brudnopisu biorącego wszystko na klatę. Silnego w swej słabości i słabego w swojej sile. Pijącego za błędy.
Po pięciu latach milczenia Mariusz Jagiełło wydał następny tomik. Już pierwszy wiersz zbioru nieco zaskakuje - jest swoistym memento-pożegnaniem z poprzednim… ego - tomikiem, pożegnaniem z tamtym ja, zarazem otwarciem na nowe doświadczenia i wyznania. Zaryzykowałbym tezę, że jeśli „Człowiek z brudnopisu” był swojego rodzaju inicjacją poetycką to "zdania z pozoru proste rozłożone” – zapisem lirycznej dojrzałości poety. Poety z osobną dykcją. Znakomicie radzącym z przerzutniami. Nie wspominając o pointach.
Pięć rozdziałów tomiku z króciutkim epilogiem bardzo dobrze się czyta.
Wiersz : „A jednak” wart przytoczenia w całości :
przechodzimy zmiany .Dawniej miłość była
rodzajem religii – widziana w otwartych
oknach, na zaparowanej szybie, lub na stopach,
które z premedytacją deptałem. Z wiekiem
nauczyłem się traktować ją jak niedopisane
przykazanie .Każdy dzień jest dokładnie taki sam
- coraz bardziej znikam. Wciąż mniej we mnie
koloru. Kobiety zrzucają twarze niczym węże
skórę, a ja nie mam już sił ,żeby wyrywać kolejne
strony .Obecnie łatwiej z przeźroczystości
popaść w niewidzialność. Wprowadza spokój.
(s.11)
Rozbrajająco i gorzko brzmi wyznanie bohatera lirycznego :
Samotność twórcy to poszukiwanie spełnienia ,ale też obraz
na zdjęciach .Fałszywy. Udostępniam go z nadzieją ,że dostrzegą
niedopowiedziane. Każdego dnia popełniam autoplagiat myśli,
zachowań, niespełnionych pragnień.(…).
( s. 29 z wiersza: „Mylą mnie”) .
I kolejna niespodzianka: (wyłapuję pogłos z Miłosza i Szymborskiej, ale tylko pogłos)
Unikaj strof, wersów, metafor.
To stwarzanie zagrożeń , że ktoś je zrozumie -
jak twój kot, który był świadkiem upadków,
kłamstw , zdradzanych alibi. Rozliczą cię i wytkną,
gdyż taki jest ciężar wiersza. Wciąż nie mogę pojąć,
dlaczego uznałem, iż warto na to czekać.
(s. 54 z wiersza: „Pisząc, głupio jest oczekiwać”)
Dlaczego skojarzenie z Miłoszem i Szymborską ? Kot w pustym mieszkaniu stał się wręcz kulturową kliszą, ale kot u Jagiełły świadkiem upadków lirycznego bohatera, który nie koniecznie musi być porte parole Autora. „Unikaj strof" - ta fraza przypomina Miłoszowe:
Nie kochaj żadnego kraju: kraje łatwo giną.
Nie kochaj żadnego miasta: łatwo rozpada się w gruz. („ Dziecię Europy”) - ale tylko przypomina. Czy tylko? Odpowiedź poznają czytelnicy tomiku.
Mariusz Jagiełło jako poeta nie ma złudzeń. Ale nie traci nadziei. Epilog - wręcz krótkie oświadczenie ex cathedra - że nie będzie już wierszy, jest chyba tylko przewrotną deklaracją. Podobnie jak u Piotra Mosonia w „Votum separatum”.
Przeze mnie pisane ,
po latach kończą się
złą puentą
(s. 71 wiersz :” Nie będzie już wierszy”)
Mam cichą nadzieję, że będą kolejne wiersze, a Mariusz Jagiełło niejednym nas zaskoczy. Nic w tym dziwnego, że te wiersze zarekomendowali znakomici poeci: Leszek Szaruga, Tomasz Pietrzak i Magdalena Gałkowska. I ja się pod nimi podpisuję, uważam, że powinno się w ten sposób wspierać dobre i wartościowe publikacje poetyckie, poezja Mariusza na to zasługuje.
Tomik gorąco polecam!!!
Jarosław Trześniewski-Kwiecień