Zdanie odrębne - W poszukiwaniu zgubionej wizytówki
„Zgubiona wizytówka” Macieja Papierskiego, laureata Połowu Literackiego w 2012 roku to jeden z najciekawszych debiutów AD 2017. Intryguje tytuł tomiku i stawiamy sobie pytanie - dlaczego zgubiona wizytówka? Tym bardziej, że spośród 30 opublikowanych wierszy nie uświadczymy żadnego o tym tytule. Spróbujemy zatem dojść do sedna, poczynając od Chorału będącego quasi inwokacją pieśni o zgubionej wizytówce. Tak, bo tomik Papierskiego jest na wskroś przesiąknięty muzyką i stoicką (sic!) filozofią o eschatologicznym wymiarze. Jest zanikanie i znikanie. Mądrość Koheleta. Zaskakuje wielka dojrzałość u młodego poety (rocznik 1991) notabene doktoranta filozofii UKSW w Warszawie i jego dyskurs filozoficzny(Leibnitz i nie tylko!).
Wracam do zadanego na początku pytania. Czym jest sensu stricto wizytówka? Zwłaszcza, że wizytówka w dzisiejszych smartfonowych czasach trąci nieco myszką, bardziej kojarzy się z reklamą a dawniej z… elegancją.To prostokątny, podręczny kartonik, zapisany treścią zależną od rodzaju wizytówki (bilet wizytowy gdzie są tylko imię i nazwisko oraz klasyczna wizytówka gdzie są najczęściej podane nasze dane osobowe: numer telefonu, adres, zawód, tytuły naukowe itd.). Wizytówkę wręczamy w chwili nawiązywania znajomości, staje się ona elementem konwenansu. Jest przede wszystkim oznaką uprzejmości i szacunku, a współcześnie pełni funkcje reklamowe.
Czy zatem Maciej Papierski szukając zagubionej wizytówki dokonuje swoistej reklamy? W żadnym wypadku! Powiedziałbym nawet, że poeta uprzejmie i z szacunkiem prezentuje kompozycję złożoną z 30 wierszy, nie ulega słownym fajerwerkom, nie ma w jego poezji modnego turpizmu, ani sztuczek językowych, jego wiersze są wyciszone, pełne światła i organowej (sic!) muzyki, pisane piękną polszczyzną. Jak wspomniałem w tomiku nie znajdziemy wiersza tytułowego, to w pewnym sensie każdy mógłby byćnawiązaniem do tytułu zbioru, przytoczę kilka z nich:
Res extensa
Mówił: jest tylko teraz
i każde słowo obracało się
w spopielały kadr.
Nierówne zawody. Dogonić siebie,
dotknąć światła, które w oku dawno
zmatowiało.
Ale przyjąłem tę rozmowę
w moje teraz,
by traciła barwy po cząsteczce,
blakła w ruchu lat jak malowany żagiel.
(s.10)
Prababcia zniknęła w dziewięćdziesiątym ósmym.
Potem pojawiło się więcej pustych miejsc.
Sąsiad z naprzeciwka, paru wielkich, aż w końcu
ojciec, zupełnie bez pożegnania,
w niemożliwie jasnym oknie
oddalającego się domu.
Znikały także przedmioty, a nawet miejsca
i działo się to za szybko i zbyt niestarannie,
bym nie zauważył: to były porwania.
Wkrótce pojąłem, że gdzieś tam muszą być też
nasze zwierzęta, o których dorośli łgali,
że wybrały wolność lub komfort zoologicznych ogrodów,
wszystkie obrazki ułożone z guzików,
moja niezdolność do rozpoznawania roślin,
a nawet ta chwila, w której nie umiałem
wydusić z siebie ani słowa, raz na zawsze.
Ci, którym to opowiadałem uważają mnie
za niespełna rozumu, ale nie zmieniam opinii.
To były porwania. I myliłby się ten, kto wziąłby ciszę
za brak żądania okupu.
(s.20)
Mnie najbardziej poruszył :
do Scarlett o miłości
jego stada odleciały z naszych stron Scarlett
w łatwość gołębników w miękkość poduszek z pierzem
i wiesz dobrze w pustych lasach
nie ma dumy ni wolności
znowu czyjaś dłoń roztrzaskała się o twoje biodra
turkus nowej sukni gładzisz w talii
kołysząc dziecko w łódce ramion patrzysz w lustro
gasną zorze falują łagodnie wrzosowiska
nie bój się że nie znasz ścieżek
nie tłumacz im się krwią która barwi kwiaty
idź
temu co przeminęło wiatr znalazł nowy dom
otwórz oczy nim wyblakną
jutro nie będzie dnia
upnij włosy
wiąż rzemienie na nadgarstkach
on nie tylko swoją wolność sprzedał
( s. 16)
I pojawia się zagubiona wizytówka będąca teoretycznie rozwiązaniem zagadki (teoretycznie, albowiem tytuł niejako emanuje na cały tomik!).
Niech wybrzmi
To przyszło do mnie po pięciu,
może sześciu latach,
kiedy zapomniałem jego głosu.
Czytaliśmy sobie wiersze
teraz nie mamy jak.
W sąsiedniej izbie słychać rozmowy,
a tu nie będzie histerii w progu,
nie będzie pchania się w drzwi
ani zatrzaskiwania .
Ten głos to tylko zgubiona wizytówka.
Nic więcej.
( s. 29)
Głos Macieja Papierskiego brzmi czysto, szlachetnie, wybija się z szerokiego chóru debiutanckich tomików. Tomik polecam!
Maciej Papierski „Zgubiona wizytówka” Fundacja Duży Format, Warszawa 2017