Kiedy odłączają Internet, człowiek zaczyna myśleć. A jak za dużo myśli, wówczas idzie do księgarni, by myśli te uporządkować. Po czym natrafia na książkę „Adolf Hitler. Nieznane sceny z życia”[1] i mówi: „Skoro kolega ze szkoły, niejaki Wittgenstein pisał, iż świat składa się z faktów, to Adolf nie może składać się wyłącznie z wąsika i charakterystycznej grzywki”. I istotnie, nie myli się, gdy na jednej ze stron natrafia na jego młodzieńczy wiersz: „Ludzie siedzą w przewiewnym domu/Napełniając się piwem i winem/Jedząc i pijąc radośnie (…) a potem na czworakach/Wspinają się na górskie szczyty/I spadają jak akrobaci w salcie (…)” A więc nawet „Adi” parał się poezją? Zaskoczony konstatuje, bo widział w nim tylko pokojowego malarza, dyrektora biura turystycznego o nazwie III Rzesza. Podobnie jak Józef Stalin, Mao Zedong, Radovan Karadžić, Mariusz Trynkiewicz – prawdziwi poeci przeklęci?
Tego ostatniego przywołuję w kontekście niedawnej afery związanej z publikacją wierszy w miesięczniku „Akant”. „Szatan z Piotrkowa”, „Bestia” miała czelność wyrazić swoje myśli – toż to obrzydliwe! Grzmiały tabloidy przedrukowując, skądinąd stare teksty, by jeszcze bardziej zdyskredytować mordercę. Pismakom zawdzięczam jednak możliwość przeczytania tych tekstów – niewątpliwie słabych, o wydumanych tytułach jak np. „Poeta cierpiący”[2], bez których byłbym uboższy o tę refleksję: co by było, gdyby Trynkiewicz pisał dobrze? Gdyby reszta chłopaków z ferajny pisała świetne wiersze, w przerwie między wysyłaniem ludzi na śmierć?
Wszak młody Stalin miał zadatki na prawdziwego poetę:”(…) Ja rękę do ciebie wyciągnę/Pierś swoją otworzę przed tobą/I znowu z drżeniem popatrzę/Na księżyc świetlisty nad głową/[3], a jeden z jego utworów znalazł się nawet w „Antologii poezji gruzińskiej”. Czy gdyby nie porzucił poezji, pisząc ją aż do śmierci, byłaby dziś wznawiana? Jak krytycy by ją oceniali w kontekście głównych dokonań „Soso”?
„Prawdziwa sztuka obroni się sama” – i gdyby w tym wypadku faktycznie się obroniła? Potrafilibyśmy czytać poezję zbrodniarzy i czerpać z niej radość? Przecież Karadžićowi, byłemu Prezydentowi Republiki Serbskiej (1992 – 1996), oskarżonemu o zbrodnie wojenne, nie można odmówić talentu: „Miasto pali się jak kadzidło/W dymie dudni nasza świadomość/Puste garnitury przesuwają się po mieście/Czerwień to kamień, który umiera, wbudowany w dom. Plaga!/Spokój. Armia zbrojnych topoli/Maszeruje pod górę, wewnątrz siebie/Napastnicy atakują z powietrza nasze dusze/teraz jesteś człowiekiem, chwilę później latającą kreaturą/”[4] zaś jego wiersz „Sarajewo” śmiało można uznać za przyzwoity tekst. Jakby tego było mało, jest on autorem kilku opublikowanych zbiorów wierszy. Zbrodniarz i poeta jak najbardziej drukowalny. Lecz na szczęście nie wybitny?
Również Towarzysz Mao uprawiał lirykę, a jeden z jego tomików został nawet wydany w latach 60-tych w Polsce; w małej, celofanowej serii PIW. Niemniej dziś, gdy okazało się, jak sprawnie przeprowadził rewolucję kulturalną, próżno go szukać w katalogu Biblioteki Narodowej. Jest się czego wstydzić? Co stało się z klasycznymi utworami w stylu shi i ci tłumaczonymi na język polski? Czyżby poezja była aż tak ulotna? Zarezerwowana wyłącznie dla kogoś „kruchego” pokroju Baczyńskiego? Dlaczego należy krzywić się czytając twórczość „silnych jednostek”?
Doprawdy, tzw. „bestie” mają też inne oblicza. Może zadziwiać ich szacunek dla słowa, przy braku szacunku dla tysięcy. „Jedna śmierć to tragedia, milion – to statystyka”[5] – mawiał Stalin. W tym wypadku liryka jawi się więc jako idealistyczny port, do którego mogą zawijać szukający piękna ludzie, rozczarowani jego brakiem na martwym morzu egzystencji. W poezji łatwiej zbudować własny świat niźli w rzeczywistości. Przywódcy pokroju Mao czy „Soso” mogli za pomocą wierszy powiedzieć: „Widzicie, jak pięknie jest w moim ogródku? Tak może być i u was” lub „Zobaczcie, co straciliście”, uprawiając coś na kształt dzisiejszej reklamy. Z drugiej strony pisali, bo z góry już wiedzieli, że w prawdziwym świecie nie zrealizują w pełni swoich ideologicznych celów? I tylko udawali? (w końcu fajnie jest udawać, piastując najwyższe stanowiska państwowe). Jednakowoż myślę, że gdyby wszyscy mieli okazję pograć w gry z serii Total War, a tym samym popodbijać kilka państw, wówczas żaden z nich nie napisałby niczego. Zwyczajnie urodzili się za wcześnie. A może świadczy to o słabej sile poezji w ogóle? Że przyszło im dodatkowo pisać życiorysy innych?
[2] „Trynkiewicz poetą”: fakt.pl/trynkiewicz-poeta,artykuly,443230,1, ostatnia aktualizacja: 07.02.2014 r.
[3] Montefiore Sebag S., „Stalin. Młode lata despoty”, wyd. Świat Książki, Warszawa 2008, str. 122.
[4] „Zbrodniarz, który pisał wiersze”: wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/78660,karadzic-zbrodniarz-ktory-pisal-wiersze, ostatnia aktualizacja: 26.07.2008 r.