Andrzej Appel
Znakomity nowy przekład wierszy Emily Dickinson Jest pewien ukos światła (Wydawnictwo Officyna, Łódź 2018), dokonany przez Krystynę Lenkowską, to dobry pretekst, by raz jeszcze zadumać się nad losem największej amerykańskiej poetki i jednej z największych poetek w ogóle. Nie potrafię myśleć o tej wyjątkowej artystce bez wzruszenia, bez bólu. Jak to bowiem możliwe, że kobieta tak utalentowana, tak niezwykła musiała doświadczyć grozy całkowitego odrzucenia? Ktoś może powiedzieć, że nie dbała o zaszczyty tego świata, że pogrążona bez reszty w swojej sztuce była ponad to. Ale to nieprawda, bardzo jej zależało na uznaniu, czemu dała wyraz w wielu utworach, chociażby w słynnym wierszu oznaczonym numerem 67, gdzie padają słowa: Sukces jest najsłodszy dla tych / Którym nie był dany.
Inny wielki poeta tamtego okresu, Walt Whitman, umiał utorować sobie drogę. Podobno wykupywał całe szpalty, by pisać pod różnymi pseudonimami, jak świetne, rewolucyjne i ze wszech miar potrzebne Ameryce są jego wiersze. Miał w sobie wigor, siłę przebicia i potrafił te cechy w pełni wykorzystać. Odłóżmy jednak na bok szeroką frazę boga-założyciela amerykańskiej poezji, jego tubalny zaśpiew, opiewający to, owo i tamto. Nie moja bajka.
Upominam się o kruchą Emily Dickinson, chciałbym napisać scenariusz jej życia na nowo. To nie jest tak, że nie podjęła żadnej próby. Wysłała list do redaktora znaczącego periodyku literackiego, dała znać – aczkolwiek w dosyć zawoalowany sposób – że jest, że wystarczy po nią sięgnąć, przedstawić światu jej dorobek. Ale redaktor nie zrozumiał, nie przejrzał na oczy, nie zdołał wyjść z wątpliwej roli dobrodusznego doradcy.
Ten człowiek nie budzi mojej sympatii. Nie podoba mi się, że przeszedł do historii za sprawą kobiety, której nie pomógł. Owszem, kiedy siostra wielkiej poetki znalazła po jej śmierci kufer z wierszami i czyniła zabiegi o ich wydanie, pospieszył z pomocą, tyle że wtedy było już za późno. Tak, ta poezja dotarła w końcu do czytelników i badaczy, do miłośników literatury w każdym zakątku globu, ale Emily pozostała już na zawsze w piekle posępnego odosobnienia.